Masz rację, ale tak ją w Rosarium chwalili, że kupiłam, ma zarosnąć łuki, na razie liliput, ale powtarza kwitnienie. Aniu [pozdrawiam
leżą po pierwszym deszczu, teraz jeszcze bardziej
mus jakoś je podnieść i powiązać chyba do bambusów
koniecznie na następny sezon musze mieć wkoło coś z metalu mocno podtrzymującego...
ta tak powoli rozkwita, nie znam nazwy
ta podmarzła i ma kilka kwiatów
Pinky Vinky też tylko 2 kwiaty, ale choć raz ma sztywne pędy
a u szkrłatki chińskiej zaraz ścinam kwiatostan, bo nasieje się wszędzie
Na bank będę tu z Wami radzić jak zacznę działać.
Dzięki Kamila. U Ciebie bywam, jeszcze mam sporo do nadrobienia, ale wiem dobrze, jaka zdolna kobietka z Ciebie. Kobieta pracująca, żadnej roboty się nie boisz. Mamy tak samo. Zazdraszczam zdolnego męża. Z drewnem cuda potrafi zrobić. Koniecznie muszę do Ciebie pobiec.
Szkoda, że nadal ich nie ma w sprzedaży. Jeszcze jak Red Baron zrobi się bardziej wiśniowy, efekt będzie ładniejszy.
Oj coś nowego, oszczędzanie a ja chyba z lasu żurawki zabiorę i w lepsze miejsce upchnę, na razie nie wiem gdzie
U mnie też leje, kałuże....ale może z kostki brud z ziemi zmyje, wczoraj po pracy jeszcze namachałam się miotłą z godzinę, więc przesadzanie znowu odłożone.
a powojnik Summer Snow obrasta mi dach i tyle go widzę za to może spłynie z drugiej strony
Nowo powstajaca różanka - tylko czy tu nie będzie za mało słońca? To się okaże. Monster okazało się Muntead na całe szczęście. Jakoś te mizeroty dojda do siebie.
No i teraz w tle bordowe pęcherznice podobają mi się, ale cisy już zamówione i nie ma odwrotu.
Zdjęcie było robione rano, stąd cień. Załączam bardziej aktualne zdjęcie o innej porze dnia.
Jeszcze chciałbym dopytać co do kolejności sadzenia i obkładania kamieniem.
Jeśli roślinę płożącą posadzę na poziomie gleby i potem dookoła obłożę kamieniem o wielkości 100-300mm, to roślina znajdzie się we wgłębieniu. Czy nie będzie to dla niej problem? Nie będzie przez to gorzej rosła?
Jest wyjątkowa, zapach z daleka się niesie, je dokupię w większej ilości na bank
Nieprzycięte tracą na urodzie, te włosy plątają się, schną, przycinam ją 3 razy w roku, wiosną, koniec czerwca i w sierpniu. Ale tylko tak na końcach 10cm.
powojniki coraz bardziej obrastają łuki
Polatałam po Waszych wątkach, zziajałam się, pora na koniec do siebie zajrzeć.
Poziomki to niekoniecznie. Mam na działce takiej ogrodniczej i tam mi wystarczy, ale tą żurawinką to mnie zastrzeliłaś konkretnie. Wygooglowałam sobie, poczytałam i cudo. W życiu (a nawet i po nim) bym nie wpadła na tego typu roślinę sama. Jak dobrze mieć w Orgodowisku Toszkę Tylko jakieś różne odmiany mi wyskakują. Znalazłam odmianę Pilgrim po 8zł sadzonka. Co myślisz o takowej?
Borówkę mam na stanie orgodu. Całe dwie sztuki. Kupiłam zeszłej jesieni w markecie spożywczym na głupiego ( nie ma to jak świadome zakupy i to w bardzo odpowiednim miejscu). Żeby było w temacie, to posadziłam ja oczywiście w warzywnik area, a żeby było jeszcze bardziej w temacie nawet jej ziemi kwaśnej nie dałam tylko lekko wcześniej zasiliłam ziemię obornikiem. Gdy jesienią zaczęła się mocno na czerwono przebarwiać, pomyślałam, że ja wykończyłam, ale w tym roku nawet mi zaowocowała i się ładnie rozrosły krzaczki. Rośnie na tym miejscu tymczasowo, więc po Twoim wpisie teraz będę kombinować nad rabatą kwaśnolubów z uwzględnieniem i borówki, i żurawiny.
Z brzózkami startuję, gdy mi się trochę trawnik zadarni. Może jeszcze dokupię, bo 5 mi się nie komponuje w zagajniczek za diabły.Mam nadzieję, że zadołowane mi nie padną. Ta jedna, poparzona całkowicie na wierzchołku zbrązowiała, ale niżej ma się całkiem dobrze, to ją ładnie poproszę, żeby kolejny przewodnik puściła. Książka poszła na priv.
Dokładnie tak samo zrobiłam i faktycznie kolejna ulewa już tak nie zaszkodziła spulchnionej ziemi a poprzednie nasionka kiełkując zaczęły "wiązać" ziemię. Trzymam kciuki za powodzenie i cierpliwości Jolanko Ci życzę. Najważniejsze, to zadzialać a nie machnąć ręką (jak mój sąsiad, który teraz ma zamiast rzadko posianej trawy takie trawie brody skupione w kilku miejscach. Ani to teraz wyrównać, ani dosiewać....
Widok z okna z teraz... Już nie załamuje a cieszy. Baardzo
Pozdrawiam optymistycznie mimo, że pogoda pod psem i ciśnienie raczej nie sprzyja dobremu samopoczuciu.
Kwiaty utrzymały się 4 - 5 dni, nocami padało i w dzień patelnia, nie miały lekko. Ale nie powalają kwitnieniem moje austinki, tylko, że one przesadzone jesienią. Za to Pomponelle the best! Znów obsypane pąkami, a dopiero co ścięłam, te od maja!