Upał, upał, upał... do tego pył, susza i brak perspektyw na deszcz.
Chowam się w resztkach cienia, albo w domu. Niektóre rośliny nic sobie z takich warunków nie robią, ale są też wrażliwce, którym za gorąco lub za sucho. Już w zeszłym roku myślałam co gdzie przemieścić lub wymienić na nowe i teraz temat powraca. Muszę w końcu notatki zacząć robić, żeby do jesieni o sprawie nie zapomnieć.
Wystartowała Lykkefund, niestety żuki od razu ją wyczaiły i część kwiatów jest objedzona. Sporo mam innych jasnych, niepełnych róż, ale uparły się właśnie na nią.
Na dzikiej różance też kwiecia więcej. Abigail Adams, Ghislaine de Féligonde(nic sobie nie robi z siedzenia w doniczce już drugi sezon) i dwa krzewy Alba Maxima(każda z innego źródła). Bardzo byłam ciekawa czy będą się różnić, bo to podobno nie jest jednorodna róża. Na drugim zdjęciu jest maluszek, który ma kwiat nie do końca wypełniony(do tego nie pachnie), ale to jego pierwszy sezon w ogrodzie i porównanie będzie prawdziwsze w przyszłym roku.