Powiem tak, jeśli miałbym swój staw, to posadziłbym włosienicznik bez zastanowienia. Natomiast u kogoś w stawie nigdy. Ta roślina produkcją potężnej ilości biomasy potrafi przyprawić o zawrót głowy, tak więc byłbym przeklęty na wieki. Roślina często tworzy podwodne, bardzo gęste jednogatunkowe zbiorowiska ograniczając rozwój innych roślin, włazi w zasadzie wszędzie, do rowów, mnichów odpływowych, krótko mówiąc w dobrych warunkach przy bardzo dużej żyzności zbiornika jest nadmiernie ekspansywna.
Podstawową zasada pielęgnacyjną jest usunięcie po kwitnieniu całej zielonej masy z powierzchni zbiornika. Roślina jest słabo ukorzeniona, często odrywa się od dna i dryfuje, tak więc bardzo łatwo się ją wyciąga. Podczas tego zabiegu odrywają się fragmenty pędów (głównie szczytowe), które wiosną wystartują w nowe rośliny. Rozmnaża się też z nasion.
Jest jeszcze kilka bardzo podobnych gatunków w naszym kraju. Ich rozpoznawanie to naprawdę wielka sztuka, dość pospolitym jest jaskier krążkolistyny, jako jedyny gatunek nie objęty ochroną.
W niektóre lata włosienicznik zanika całkowicie. Na zdjęciach jego najlepsze lata.
Do dworkowego domku pasuje biel. ja dodaję niebieskiego, albo fioletu, czasem może być kremowy lub żółty. Ale biel obroni się z zielenią. Dodaj z przodu bluszcze.
Także zielistkę, a nawet żółte żurawki no i petunie niebieskie jak chcesz coś przełamać.
Wystarczy popatrzeć co robiłam wiosną w swoim ogrodzie i w galeriach w artykułach.