Oj doskonale Cię rozumiem tylko, że dom to nie ogród i nie wszystko można zrobić samemu, no i koszty są zupełnie inne. W ogrodzie kupisz i posadzisz roślinkę dasz jej czas by się rozrosła i za rok masz kilka już roślinek i ogród powstaje w mgnieniu oka .
Bardzo dużo już zrobiliście i to widać. A takie zdjęcia pokazujące ruinę a potem ślicznie wyremontowany budynek i pięknie zagospodarowane jego otoczenie są najbardziej spektakularne .
Jak zwykle podziwiam konsekwencje i samodyscyplinę w ogrodzie, łączę się w radości i trudzie remontowania "przedwojennych ruder", bo warto Polinko, one mają duszę i postoją dłużej niż te nowe. Ach te nowe technologie, 3-letnie cegła klinkierowa się lasuje a z przedwojenną na obwódce nic się nie dzieje. Ot postęp.
I ja mam taką nadzieję choć najbliższe weekendy mam pozajmowane ale...plan i zamiar nadal jest
Psu mojemu już lepiej ale ten długi weekend dał i mnie i mojemu psu popalić...
Czytam od jakiegoś czasu o Twoich stratach mrozowych i serce ściska
Jak ktoś tu dobrze napisał u Was w Bieszczadach jak grzeje to +37 st, jak mrozi to -25 st. i podobnie z wiosennymi pryzmrozkami, chociaż w tym roku to nie przymrozki a po prostu mróz...
Anek, na nic tu słowa pocieszenia bo za dużo tego jak na jeden dojrzały ogród...
Niech bieszczadzkie anioły mają Cię w swojej opiece!
Proszek sypałam wokół drzew i większych roślin, bo mi robią gniazda w korzeniach. I tam, gdzie sypnęłam zniknęły. Nie jestem w stanie zasypać całych rabat, a widzę, że łażą. Teraz, jak będzie lepsza pogoda będę je tropić, żeby znaleźć jak najwięcej gniazd. Kupiłam też opaski lepne na drzewa, ale z powodu różnych okoliczności jeszcze ich nie założyłam.
U mnie też proszek w użyciu.Po 48 godz. brak mrówek nie wiem czy się przeniosły w inne miejsce bo nie miałam dzisiaj czasu sprawdzać ale we wtorek będę przeszukiwac cały ogród.
Jak widzisz eM się wciągnął w opryski Mam nadzieję, że ogród będzie zdrowy.
Z mrówkami koszmar, ale rozsypałam dużo proszku na mrówki, zlałam roztworem wrotyczu i rozsypuję zielsko z HT. Mam wrażenie, że trochę jakby mniej, ale nadal dużo.