Z serii: zakątki wstydu. To miejsce mój wzrok omijał szerokim łukiem przez cały ostatni sezon… a miał co robić, bo to front! Efekt opłakany, chwasty obrosły cisy i nie dały im pożyć… nadszedł ten moment, dziś powiedziałam sobie „dość”, cisy odetchnęły z ulgą… to było rwanie na całego i kilka bolesnych godzin życia. Zaszyj dziurkę póki mała… tu podobnie. Teraz obornik i mączka bazaltowa i rogowa, karton, ściółka. Postaram się pilnować…
Piękne kury, gdzie się takie kupuje? Interesuje mnie czy te o ciemnym upierzeniu niosą jaja o ciemnych skorupkach? Rozróżniasz jajka od swoich kur? Smakowo? Ach! Gdybym miała możliwość kupowania jaj z takiego kurnika. Płaciłabym po 3
A tu jeszcze działałam z ostatnim miejscem, które przerabiam.
Obcięłam wrzosy. Część wykopałam no i szykuję im nowe miejsce. A co będzie za nimi to jeszcze myślę. Bo tam mam trochę misz masz. Z jednej strony azalie a z drugiej róże . Pastelle jakoś marnie mi przezimowały. Muszę zaczekać czy odbiją.
Ręce mi odpadają po dzisiejszym dniu. Dawno się tak nie narobiłam.
Ale najważniejsza z prac na dziś to była wertykulacja. Pierwszy raz robiłam to sama.
Jestem zmordowana. Po wertykulacji wszystko dokładnie wygrabiłam.
Dolnej rabaty nie będę wertykulować bo tam jest i tak niezła trawa o niebo lepsza niż na górze. Poza tym nie wyrobię czasowo jak wszystko muszę sama zrobić.