Agnieszko, po pierwsze - czytać, tyle kupiłam książek, że tupią z niecierpliwości i czekają na uroczyste otwarcie

Po drugie malowanie, już mi się ckni za akwarelkami, po 3 decoupage, mam zaczęte tyle, a nie dokończone. Jakieś drobne szafeczki do oczyszczenia i zrobienia na prowansalsko. I jakieś szycia drobniejsze
I jeszcze lampa, mam fajną dużą butlę, kupiłam do niej pstryk z kablem i zrobię abażur z jakąś grafiką. Chyba to ostatnie na prezent.
Dzisiaj wreszcie wyciągnęłam z zielonej donicy (str 42) moje kalie wyhodowane z nasion "na własnym piersiu" (str 18) i jak się ucieszyłam, jest ich 21, dostały bulwki (ok 2 cm), a wyglądają jak jakieś pająki, ośmiorniczki albo kometa z ogonem, można porównanie dowolnie wybrać
Teraz suszę, pousuwałam nadgniłe korzonki, posypię popiołem drzewnym, wrzucę do papierowych woreczków, do pudełka po butach z dostępem powietrza i do chłodnego pomieszczenie.
Jak wszystko się uda będę miała urodzaj kaliowy na przyszły rok
i bliżej: