Wysiewam nasionka w dwóch 70 cm skrzynkach (w każdej są dwa rządki). Siewek już nie pikuję. Około 15 maja wsadzam sadzonki do gruntu.
Tak wyglądały 28 maja.
Na początku czerwca krzaczki zaczynały kwitnienie.
7 czerwca usunęłam im wilki (w narożnikach między łodygą a liściem wyrastają nowe pędy- u siebie je usuwam), krzaczki zostały podwiązane do palików.
Gleba wokół krzaczków ściółkowana jest skoszoną trawą. Po dwóch tygodniach od posadzenia zaczynam zasilanie pomidorów gnojówką pokrzywową, a potem ze skrzypu. W miarę wzrostu krzaków podwiązuję je coraz wyżej. Usuwam też sekatorem dolne liście.
W połowie lipca krzaczki są już spore i mają mnóstwo owoców.
Teraz wszystko zależy od pogody. Upały opóźniają dojrzewanie owoców, za dużo deszczu też nie sprzyja. Zwykle zbiory zaczynają się w drugiej połowie lipca. Najwcześniej owocują odmiany karłowe, niskie.
Sadzę też pomidory, które nadają się do suszenia. Mają niewiele pestkowej galaretki i nieco twardawy miąższ.
Ubiegły sezon był bardzo udany. Porobiłam kilkadziesiąt słoiczków gęstego soku, kilka słoiczków suszonych pomidorów, a surowe jedliśmy do początku października.
Jeszcze mnie czeka przesadzanie wrzosów ale to nie będzie luz robota.
A jutro jak wstanę z łóżka bo mnie kręgosłup napierdz... to biorę się za cięcie róż.
Posadziłam 5 powojników.
Ale żeby to zrobić musiałam wysadzić kostrzewę, która wylądowała w donicy i przesadzić werbeny.
Siatkę zieloną jeszcze nie ściągnęłam bo przynajmniej mnie nie widać .
Ale się styrałam dzisiaj. Jak nigdy. Po zimie to jest jakaś masakra jaki człowiek jest sztywny i skapcaniały .
Przesadziłam żurawki, dosadziłam liliowca, posadziłam ostróżki.
Zmiany, zmiany, zmiany.... dwóch tujek nie ma już w tym miejscu. Była mini rewolucja, a teraz trzymamy kciuki za powodzenie i zaaklimatyzowanie się tych dwóch zielonych panienek w nowym miejscu.
Za to zmienił się widok zarośniętej stipą rabaty. Lecimy z fotkami....
Dziękuję, mocno je ciachnęłam. W niektórych miejscach do gołych łodyg, ale w ubiegłym roku za mało były cięte.
Często odpoczywam, po trochu coś tam robię. Praktycznie całą zimę coś robiła, w ogrodzie.
Narobiłam się dzisiaj przyjemnie Dokopałam się do kompostu w jednej ze skrzyń. Rozwiozłam 7taczek dobra, przesadziłam kilka roślin, pozbawiłam Lykkefund owoców (w tym roku nie cieszyły się zainteresowaniem ptasiego towarzystwa) i wsadziłam do doniczek resztę dalii. Na dzisiaj chyba mi wystarczy Prócz mnie, w ogrodzie uwijały się pracowite pszczoły i nawet jeden trzmiel
Prawie trzy godziny roboty i efekty niespecjalnie spektakularne…
Było:
Jest:
No, ale małymi krokami do przodu.
Tyle mam sprzątania/przycinania w ogrodzie (to przez tony liści niesprzątniętych jesienią), ze potrzebowałabym miesiąca urlopu… A bez tego skończę pewnie w czerwcu . No nic, lecę dalej tyrać .
PS. Rabatę ze zdjęcia poleciałam kompleksowo - przycinanie, usuwanie tony liści, sypanie nawozu, podrapanie pazurkami, podlanie. Z uwagi na ilość pracy muszę jednak zmienić system i lecieć z jednym działaniem po całości ogrodu, np. z przycinaniem hortensji.
Witajcie Dziewczyny. Powoli się budzę. U nas właściwie była ciągle zima. Raz udało nam się wyjść i ogarnąć frontową, potem byłam chora. Dziś w końcu ciepłej i też wyszliśmy podziałać.
Ogród po zimie