pachachnie tak uroczo... wspomnienia z babcinego ogródka
Od początku wiedziałam, że mój ogródek będzie eklektyczny…
Trochę miejski z akcentami wiejskimi .
Lawenda w pierwszej linii, bez kory nie lubi wody (podlewałam wodą, z gotowania jajek, skorupki mieliłam i tak wyrosła) a dodatkowo ma super ciepło jak granit się nagrzeje od słońca.
Hortensje sadziłam około 10 cm niżej (wyrosły na fusach z ekspresu)
jeszcze mięta, tymianek, estragin, lubczyk, szczypior (upchałam)
Dostałam od rodziców: 5 patyczków (jako, że od rodziców to trzymałam i kawę z nimi piłam)
Ta rabata kiedyś - jak kaska się znajdzie - zupełnie inaczej będzie wyglądać. Zostaną tylko katalpy, miskanty i obwódka bukszpanowa. A na razie trawy z tyłu nie widać a chwasty się wściekły. W weekend się z nimi rozprawię.
Miskany wreszcie są widoczne Prawda, że je widzicie?
Wierzby były przycięte po baziowaniu ok. 1/3 długości gałazek - może mało, ale i tak ręka mi drżała jak je ciachałam. Teraz jak widzicie na załączonych obrazkach coś je dopadło. I mam pytanie - co teraz zrobić, ciąć ponownie czy najpierw walczyć ze szkodnikiem? Listki w części zżarte, brązowe i taka biała pianka w niektórych miejscach. Jeśli opryskać to czym?
Proporcje nieco zachwiane. Tuje brabanty posadzone ze względu na odgrodzenie się od sąsiadów i od ulicy. Dobrze rosną i fajnie w tym roku się zagęściły, ale trochę nudno przed nimi. Wszystkie pomysły mile widziane. Jeśli chodzi o strony świata to las jest od wschodu, warzywniak od południa, wejście do domu od zachodu, mniej więcej. generalnie część od strony lasu jest bardzo nasłoneczniona.