Lubię liliowce, chociaż nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, dość długo się do nich przekonywałam.
Wydaje mi się, że wczoraj właśnie takiego ognistego (albo bardzo podobnego) zakupiłyśmy z córką.
Grażynko, przypomniałaś mi o winniku, to piękna roślinka, a rzadko ją spotykam w ogrodach ogrodowiskowych. Już od dłuższego czasu się do niej przymierzam, a potem zapominam. Muszę ją w końcu zaprosić do ogrodu.
Dzięki Tobie dowiedziałam się, że pomarańczowo-żółty liliowiec (mam go) to Frans Hals, dzięki.
Różowy kwiatek bardzo ładny, wygląda na ślaz, ale znawcą nie jestem.
Zachwycam się oczywiście, jak wszyscy Twoimi jeżówkami, są śliczne i tak bujnie u Ciebie rosną.
Podziwiam też widoki ogrodowe, piękne, no i te niesamowite białe schody.
U Ciebie grujecznikowi przypaliło liście, a u mnie hortensjom ogrodowym, mam nadzieję, że to nie jakaś choroba
tylko zbyt mocne słońce.
Pozdrawiam.