Najbardziej jesiennie jest na rabacie wzdłuż zachodniej granicy działki. Kwitną tam astry, tojady, róże Alden Biesen i Elmshorn. Ta ostatnia wypuściła wielometrowe baty.
Pies jest i u mnie. Biega za tropami tych jeży jak oszalały, wewnątrz i na zewnątrz ogrodzenia. Na szczęście robi to raczej z ciekawości niż z agresji.
Alden Biesen wsadzałam wiosną. Trudno mi było wtedy ocenić jak wpisze się w pozostałe nasadzenia. Niedawno robiłam trochę roszad wokół nich (mam dwie), bo przed nimi w sezonie objawił się wysoki mikołajek i krwiściąg oraz gaura. Te róże są bardzo delikatne w odbiorze. Zaskoczyły mnie bardzo. Do tej pory mają wszystkie listki.
Brakuje mi już słonecznych miejsc dla bylin. Na szczęście ta stara odmiana rozchodnika dobrze u mnie rośnie. Zawilce jesienne nie chciały współpracować. Bylinowo jest trochę monotematycznie, ale jesienią kolor dają liście krzewów i drzew. W nocy mocno wiało, była burza. Dzisiejszy ogród jakoś mocniej zapachniał jesienią.
Derenie Sibirica już częściowo łyse.
W tym zakątku było najbardziej jesiennie.
Po lewej tawuła japońska, bordowolistny perukowiec, klon pensylwański, kalina compactum, a po prawej aronia.
Derenie białe w coraz gorszej kondycji, choć sezon był raczej wilgotny. Towarzystwo brzóz ewidentnie im nie służy. Liczę się z tym, że któregoś roku odmówią współpracy.
Jeżyki masz cudne. U mnie też kiedyś były, niestety dawno nie widziałam. Pewnie z powodu psów. Szkoda. Popatrzę sobie na nie u ciebie i u Tarci
Ty też Haniu masz bardzo dużo koloru w swoim ogrodzie. Bardzo piękna jesień. Alden Biesen u mnie nie kwitnie już albo nie widzę bo go rdesty zjadły. Jeszcze malutki jest. Z astrami bardzo mu do twarzy.
Tyle zniknięć dokonało się za mojego życia, że jakoś przeżyję znikające posty.
Ta AB ma potencjał. To zupełnie inna róża od tych, z którymi miałam dotychczas do czynienia.
Ona nie łysieje od dołu i jest bardzo lekka w odbiorze.
No widzisz, a moje wszystkie wiosenne, kupowane w doniczkach, choć mówią, że róże najlepiej właśnie jesienią sadzić w październiku. Ale ja lubię widzieć co wkopuje.
Aniu, moje róże w większości to zakupy jesienne właśnie.
Baloty z dobrych szkółek są ok. Tylko na czas transportu są zawinięte
Ja moją będę przesadzać w 2 połowie października jak będzie chłodniej, a Alden Biesen przesadzałam wczoraj. Trochę oklapła ale ją zredukowałam mocno i mocno podlałam.
Floksy są ok. Moje po przycięciu kwitną ponownie.
Dla Ciebie groszki Zapach obłędny. Posiałam zanim się powojnik zagęści, a on oszalał
W szpitalu byłam pół dnia. Zrobili mi tomografię głowy, wykluczyli udar i udałam się do domowych pieleszy. Obiecałam sobie solennie, ze już żadnych działań wysiłkowych w upalne dni podejmować nie będę. Siedzę grzecznie w czterech ścianach.
Alden Biesen bardzo długo trzyma ten kwiatostan. Praktycznie chyba tylko jeden jej przycięłam. Jesienią będę ją przycinać tuż pod kwiatostanem.
Teraz w ogrodzie szaleją astry. Duże, średnie i małe. Wszystkie je uwielbiam. Zastanawiam się, co wyciepać, aby znaleźć dla nich miejsce.
Jeszcze bardzo bym chciałam gdzieś zmieścić Olivia Rose, którą Helen poleca, i Alden Biesen, polecaną przez Hanię, ale one akurat mi na rogala nie pasują, z uwagi na sugerowaną przez hodowców szerokość (metr minimum).
Muszę kminić nad nowym miejscem na róże Tym bardziej, że i strumyki Agatorka mi w głowie szumią
Są takie miejsca, które lubię, ale są też takie, które nie spełniają w pełni moich wymagań (a nie są one zbyt wysokie ).
W ostatnich latach bardzo zmieniły mi się warunki świetlne w niektórych miejscach i teraz trzeba dostosować do nich nasadzenia. Rok temu modernizowałam fragmenty długiej prostej. W tym sezonie zmotywowałam się do roszad na rabacie wzdłuż zachodniej granicy działki.
O tej
Z profilu wygląda jako tako (głównie z tej perspektywy robię jej zdjęcia ), ale podczas oglądu z przodu obraz jest mocno chaotyczny i zmusza do zgrzytania zębami.
Wiosną wykopałam stamtąd dwa świerki serbskie i jedną czerwoną różę. Dosadziłam dwie róże Alden Biesen, żółtolistne rdesty, gilenie trójlistkowe i bodziszki, ale wrażenie chaosu wciąż było odczuwalne. Do robót zmotywował mnie usychający szczepiony na pniu modrzew Kórnik (nota bene chyba sama go uśmierciłam poprzez niestaranne mocowanie palika; nie kontrolowałam na bieżąco mocowania sznurka i ten mocno wrósł w pień). Usechł też rosnący w pobliżu berberys.
Denerwowała mnie na tej rabacie gaura, która urosła na wysokość 1.5 m, a posadziłam ją na brzegu rabaty, bo w momencie zakupu miała 30 cm.
Mocno wypiętrzył się krwiściąg, zamierała piwonia, która jest pamiątką po tacie. Słowem roszady były konieczne. Miejsce trudne Spora część rabaty jest po koronami rosnącej tam morwy, brzozy Doorenbos i bzu czarnego Aurea.
Stan na dziś: morwa nieco podkrzesana, modrzew i berberys są wykarczowane. Kompost przekopany z zastaną glebą. Gaura i krwiściąg przesadzone na tył rabaty. W suchym półcieniu posadzony przywrotnik ostroklapkowy i hosty (te sobie u mnie radzą pod drzewami).
Reszta prac jutro.
San Marzano są idealne do suszenia. One prawie nie mają soku, więc jako świeżynki są dosyć suche. Do jedzenia na surowo są lepsze odmiany. Moi faworyci to Tasty Wine i New Big Dwarf. Dla mnie mają smak pomidorów z dzieciństwa. W ostatnim tygodniu września przeszły nad ogrodem spore nawałnice deszczowe. To plus mgły szybko załatwiły żywot pomidorów. zaraza atakuje błyskawicznie i kiedy się pojawi, to nie można już jej zatrzymać.
Tę różę AB sporo osób nabyło w tym sezonie. Moje dwa krzaczki rosną w półcieniu i świetnie sobie radzą. Fajnie, że twoja też dobrze się spisuje.
PS. Dzisiaj syn przysłał mi z Włoch zdjęcie pomidora z "truskawką" w środku. (po przekrojeniu przypomina paprykę). Po obejrzeniu zdjęcia zaraz wysłałam mu wiadomość, żeby koniecznie ususzył dla mnie nasionka.
Nie wiem, co to za odmiana. Ponoć smakuje wyśmienicie.
Podzielam Twój zachwyt nad różą Alden Biesen. Też ją nabyłam wiosną i już nabrała sporych rozmiarów, do tego nieprzerwanie kwitnie. Moja słaba gleba jej nie przeszkadza
Szkoda, że Twoje pomidory już "się skończyły". U mnie mniej padało i jeszcze się trzymają, chociaż dzisiaj zerwałam i wyrzuciłam kilka zgniłków, które popękały od nadmiaru wody. Testowałam polecane przez ciebie San Marzano. Smaczne ale moim coś dolegało, bo niektóre miały czarne, zaschnięte nasiona.
Terminy wyjazdów mamy podobne. Właśnie rozkminiam logistykę październikowego wypadu.
Wzdychać nie musisz. U siebie masz piękniejsze widoki.
U mnie teraz okropny chaos. Konieczność osłonięcia się od sąsiada wzdłuż południowej granicy działki ma niestety wpływ na nasłonecznienie najdłuższej rabaty. Byliny czynią prawdziwe wygibasy, aby załapać się na słońce. O światłocieniach można zapomnieć. "Złotej godziny" do robienia zdjęć też nie ma, bo słońce wcześnie chowa się za dachy sąsiednich budynków.
Gdybyś miała ochotę na kolejną różę, to polecam Alden Biesen. Brzozowa Agata słusznie ją chwaliła. Wciąż trudno mi uwierzyć, że to kwiat róży.
Trochę myślałam, co można posadzić zamiast kaliny japońskiej i wymyśliłam, że pasowałby tam jakiś zimozielony stożek. Jeden już jest w narożniku - za różą Alden ukrywa się jodła koreańska. Pod klonem mogłabym posadzić choinę kanadyjską. Po sadzeniu żywopłotu została mi jedna choina z trzema przewodnikami.
Drugą opcją byłaby wymiana kaliny na różę piżmową - drugą Alden Biesen lub inną.
U mnie mikołajek nie rozsiewa niechcianych aromatów. Na szczęście.
Kiedy patrzę na zamieszczone zdjęcie, to cieszę się, że mam go w pobliżu ażurowej hortensji i róży Alden Biesen.
Zuza, dzisiaj przyszły sadzonki moich truskawek. Z czystym sumieniem mogę polecić tego sprzedawcę.
Przemiła obsługa, sadzonki są dobrze ukorzenione.
Najtrudniejszym miejscem w ogrodzie jest stanowisko w środkowej części rabaty wzdłuż zachodniej części ogrodzenia. Plecy to formowany żywopłot bukowo-grabowy. Wysokie piętro to drzewka i wysokie krzewy mające przesłaniać sąsiednie domy. Rośnie tam morwa biała, brzoza Doorenbos i bez czarny Aurea. Ich gałęzie zatrzymują sporą część opadów, a wnętrze rabaty dosyć szybko ulega zacienieniu. Póki co rosną tam jeszcze byliny, ale nie wiem jak długo pociągną w takich warunkach. W tym sezonie dosadziłam tam dwie róże Alden Biesen. Jak na maluszki to kwitły nieźle.
Traktuję to miejsce nieco po macoszemu, bo z okien ani z tarasu go nie widać.