Witam wszystkich
Haniu to skorupiaki i duże kamienie. Normalnie chodziłem sobie i zbierałem muszelki, i robiłem ptaszki.
Anito, masz rację było tego na gęsto, a ptaki miały wyżerkę.
Marto, to całkiem inna kraina, na drugim brzegu, widać olbrzymie góry ze śniegiem a w parku jak w dżungli wszystko mchem porośnięte i ocieka wodą a w mieście palmy rosną. Powiem, że trochę niesamowita kraina, dla mnie ta różnica klimatów to bardzo ciekawe zjawisko, Pacyfik swoje robi i nie dopuszcza mrozu.
Anki, dzięki za dzięcioły, Jak byłem w Stanley Parku nad małym jeziorkiem, to zobaczyłem żółte tulejniki a w krzakach dużo ptaków, zacząłem im robić zdjęcia a one coraz bliżej aż musiałem się odsuwać bo moja lufa ostrzy dopiero z 3 metrów a one po butach mi skaczą, wyjąłem telefon żeby je nakręcić a maleńka sikorka brązowa wskoczyła mi na telefon i pi,pi i siadła mi na szelkę od plecaka,
normalnie byłem w szoku. Jest taka malutka jak kurczaczek ze święconki. Odwróciłem się do tyłu to stało sześć osób i żadna nie przeszła żeby mi nie zepsuć zabawy.