Grupo_trzymająca_grabie (nick masz o-b-ł-ę-d-n-y, po prostu majstersztyk),
Mille - miło mi, że zainteresowała Was ta historia.

Przepraszam, że tak póżno piszę, ale do późnej nocy w ogrodzie buszowałam
Siedlisko z najstarszym domem we wsi nie było już na sprzedaż. Mama była niepocieszona. Właściciel najstarszej chałupy we wsi, widząc jej smutek, zapytał, czy tylko domy ją interesują, bo jakby samą ziemię chciała kupić, ale bez chałupy, to, o tu, naprzeciwko, po drugiej stronie drogi, jest kawałek do sprzedania

Puste pole, z kawałkiem łąki i jedną ogromną topolą na jej granicy. Mamie tego było trzeba

Szybko dobiła targu z właścicielem „samej ziemi, bez chałupy”, zadatkowała i wróciła do domu, obmyślając po drodze, jak przekona Ojca do swojej decyzji.

Ojciec sceptycznie podszedł do sprawy, ale Mama użyła fortelu

Przekonała Ojca, żeby pojechał z nią obejrzeć, co chce kupić. Bo przecież jak Mu się nie spodoba, to i tak trzeba pojechać, żeby odebrać zadatek.
Pojechali. Ojciec zobaczył i... wpadł jak śliwka w kompot
Nie ziemią się zachwycił. O, nie! Okazało się, że tuż przy granicy działki jest to, co Ojciec lubił najbardziej: możliwość łowienia ryb! A dokładnie: jedno z wielu jeziorek, pozostałości starorzecza Bugu. Nieduże, w połowie zarośnięte sitowiem, ale przepływowe! Raj dla wędkarza!
Aby nie przedłużać - skończyło się tym, że oprócz kawałka ziemi zadatkowanego przez Mamę nabyli też sąsiadującą z nim łączkę!