Do bukieciku z chabrów przyleciała przez otwarte okno pszczoła. Miała problem z powrotem ale zwabiłam ją na chabra, siadła od razu i z kwiatkiem wystawiłam ją na zewnątrz.
Chwilę później robiłam obchód po włościach

i na powojniku JPII zauważyłam pszczołę leżącą na "plecach". Pomyślałam, że kolejna potrzebuje pomocy.
Z bliska jednak sytuacja okazała się dramatyczna, bo załapałam się na obserwację konsumpcji.
Samica kwietnika ( tak mi się wydaje) wszczyknęła już jad i soki trawienne i opróżniała sobie "zawartość" pszczoły jak koktajl.
Kamuflaż doskonały, nie potrzebuje pajęczyny, wystarczy się zaczaić.
Taka piękna ciekawostka