Hanuś, ja naprawdę nie chcę



Tylko myślę głośno, co mogę zrobić... Wcale nie mam ochoty się zabetonować, nie po to w pocie czoła skuwaliśmy te chol...e murki ojcowe.
Przypomnę, że wyjściowo płot wyglądał tak:
Te panele to tylko taka przesłona, za nimi jest siatka druciana wątpliwej urody.
Nasadzenia są do samego płotu. Teraz wszystko - z wyjątkiem paru paproci - siedzi w ziemi, więc nie było problemu z wyniesieniem tych paneli (no, trzeba było zręcznie obejść magnolkę i jarząba). Potem już nie będzie jak stopy postawić.
Więc muszę to wszystko na nowo przemyśleć. I jeśli mamy coś robić - a musimy... - to trzeba przygotować bezpieczną drogę do przemieszczania się. Czyli przynajmniej część roślin wysadzić.
Przychodzi mi jeszcze do głowy, żeby tymczasowo założyć na tę drucianą siatkę siatkę cieniującą, która będzie przewiewna, będzie zasłaniała i dawała cień roślinom. I tylko trochę się boję, że prowizorki są wieczne...
A ława to był skrót myślowy

