Ładnie wykadrowane
Na pierwszym planie to liliowiec. Jeszcze nie kwitnie to nie napiszę który to, bo nie pamiętam. Obok jest jeszcze jakaś inna odmiana tylko mniejsza kępa.
Musiałam iść zobaczyć na żywo, bo w pierwszym odruchu chciałam napisać, że irys.
Tu z innego ujęcia.
Tu z podobnego.
Irys trawolistny ma cieniutkie liście i drobniejsze kwiaty.
W tym roku jest już całkiem niezła kępka. Raczej wolno przyrastał.
Przed nim widać liście hiacyntów.
Reniu, cudowna kompozycja. Z taką czułością spoglądasz przez obiektyw na swoje kwiatuszki. Zdjęcia cieszą oko niebywale. Nie ustawaj
Wieczornik damski odkryłam u siebie dziś, po kilkudniowej nieobecności w ogrodzie. Przyjechał rok temu z kępą ziemi spod uratowanego od wyrzucenia cisa. W zeszłym roku kosiłam wszystko dookoła, nie zdążył się objawić, ale w tym nie zdążyłam ja z koszeniem, dziś rano zaglądam do ogrodu i widzę coś co przypomina floksy. Ale takie owłosione? Apka mi podpowiedziała, że to wieczornik, tylko Twój subtelniejszy, mój fioletowy, ale też cieszy.
Różanka nawet bez kwiatów jest piękna
Piękny i bujny ogród prezentuje się doskonale na zdjęciach. Jestem pod wrażeniem Reniu, jak wspaniale Ci wszystko rośnie i kwitnie. A z podagrycznikiem też walczę - na sałatki wole jednak sałate i rukolę
Dziękuję
Nasadziłam gęsto i fakt ma to swój urok ale nie wszystkim roślinom to pasuje. Rozplenice hameln się kiszą w cieniu bylin. Dopiero jak wytnę przekwitnięte towarzystwo to one odżywają. Róże też staram się nie przycinać nisko z tego samego powodu.
Za to liści tulipanów już nie widać. Zjadają je ślimaki a te kosy
Powojniki uwielbiam.
Dziękuję za miłe słowa
Wąchałaś wieczornik? Dla mnie zapach podwórka z dzieciństwa.
Fajna niespodzianka Ci się przydarzyła.
Róże zmienią wygląd różanki. A już lovely fairy znacząco i krzycząco swą różowością.
Rozkoszuję się tą wiosenna paletą póki nie nastanie era róż
Tak, w kadrowaniu to jestem mistrzyni. Ile ja się nagimnastykuję, żeby lampy albo zderzaka nie uchwycić Rośnie bujnie, bo tyle lat uszlachetniam glebę, że musiało to przypasować
Też wolę rukolę. Dzisiaj jadłam w postaci pesto z makaronem. Rewelacja. Prażony słonecznik i suszone pomidory podkręciły bogaty smak.
Do bukieciku z chabrów przyleciała przez otwarte okno pszczoła. Miała problem z powrotem ale zwabiłam ją na chabra, siadła od razu i z kwiatkiem wystawiłam ją na zewnątrz.
Chwilę później robiłam obchód po włościach i na powojniku JPII zauważyłam pszczołę leżącą na "plecach". Pomyślałam, że kolejna potrzebuje pomocy.
Z bliska jednak sytuacja okazała się dramatyczna, bo załapałam się na obserwację konsumpcji.
Samica kwietnika ( tak mi się wydaje) wszczyknęła już jad i soki trawienne i opróżniała sobie "zawartość" pszczoły jak koktajl.
Kamuflaż doskonały, nie potrzebuje pajęczyny, wystarczy się zaczaić.
Taka piękna ciekawostka