Nie pisałam, ale byłam w sobotę na działce, tydzień przed świętami. I niespodzianka, bo wysypali nam kamieniem dalszy kawałek drogi. Zrobiłam zdjęcia, ale chyba coś wykasowałam przez przypadek, bo ich nie mam, a chciałam się pochwalić.
Poza tym kupiłam 10 szt. bergenii - nie wiem jaka odmiana, ale z tych drobnolistnych, kolor kwiatów biały z lekkim muśnięciem różu. Trafiłam w szkółce na ładne sadzonki po 18 zł. Jeszcze siedzą na balkonie. Dopiero na majówkę będę sadzić.
A jeszcze pod blok takie rozchodniki.
Na działce, dalej było sprzątanie i wycinanie - tym razem na skarpie. Na sam koniec rozsadziłam parzydło i tarczownicę.
To parzydło mam odmianowe - Horatio, niestety kupiłam tylko jedno, a teraz jest niedostępne. Odcięłam połowę kępy szpadlem i jedną część wykopałam do podziału, druga została w gruncie. Tą jedną część podzieliłam, udało mi się pozyskać 3 sadzonki z korzeniami, jedną bez i jedną same korzonki. Wszystko poszło do ziemi.
Z tarczownicy też bez wykopywania całości odcięłam takie grube kłącza na zewnątrz kępy i z bryłą ziemi przeniosłam w nowe miejsce. Nawet nie wiem jakie korzenie ma tarczownica, ale zabieg chyba się udał, bo wszystkie trzy kawałki wypuściły pąki kwiatowe. Te pąki oberwałam, żeby się nie wysilały na kwiaty, a energię wykorzystały na ukorzenienie się.
W kolejnym tygodniu ogarnęłam prace domowe w piątek i w sobotę pojechaliśmy na parę godzin na działkę.
Oplewiłam piwonie i przesadziłam 3 szt bodziszka Havenly Blue z przechowalnika na tą rabatę. Jedną kępę oczywiście podzieliłam.

Coś tam jeszcze poplewiłam i trzeba było wracać. Nawet zdjęć nie porobiłam, bo myślałam że przyjedziemy dziś, to na spokojnie sobie popstrykam. Z planów nic nie wyszło, ale cyknę dla Was bergenie i moje wysiewy, które troszkę już podrosły.
I jeszcze przypomniałam sobie, że nie pokazywałam moich pomidorków koktajlowych do uprawy balkonowej. Sadzonki dostałam od kolegi.

Już cztery lub 5 dni są cały czas na balkonie.
Koniec relacji.