Nareszcie mam czarne etykietki, jest szansa, że będę opisywać rośliny

Nie obiecuję, że wszystkie, ale sporo

Bo tak myślę, że to po pierwsze kosztuje:
kasę (za 2.500 szt zapłaciłam 1.300 zł!) Wolałąbym jednak za to kupić rośliny
czas (tydzień muszę siedzieć i przepisywać)
i na starość mi się nie chce. Wolę jednak pielić, podlewać, patrzeć na rośliny, a nie bez przerwy myśleć, że :czy zapamiętam tę odmianę? Czy wiem jak się nazywa, a dlaczego akurat ta, co mi się podoba, to nie jest oznaczona? I tak w kółko Macieju