Edytko, Basiu, Jolu, boję się wychodzić na gołoledź, ćwiczę więc w domu. A domowe porządki stopniowo ogarniamy. Świąteczne frykasy w miarę tyle, żeby nie leżały na potem. Ot, żeby zaznaczyć ważność dni. Po Nowym Roku też trzeba żyć.
Choinkę ubierzemy jak zwykle żywą, pewnie zaraz po 20-tym. Na Wigilię idziemy do drugiej corki, a potem rodzinna laba w domu w zależności od pogody. BYłby śnieg, byłyby sanki, ale nie wiadomo jak będzie. Moiże znowu ulepimy świąteczne miasteczko?