Od czasu do czasu trzeba wpisywać w swoim wątku coś, mimo ogólnej frustracji i niemocy. Odzew ze świata nawet skromny daje energetycznego kopa. Bo jak to? Ktoś starszy ode mnie może, a ja już na laurach siedzę? Ktoś jeszcze w ziemi grzebie, a ja już ręce za plecy założyłam? Jak to, ktoś na spacer sie wybrał do lasu, a ja nawet na skwerek nie?
Nie wiem jak Was, ale zaglądanie do Waszych wątków mnie stawia do pionu.
Mój blok jak nieżywy. 28 rodzin. A zero kontaktów przez wirusa. Każdy się boi, bo przecież i zewnętrzne rodzinne kontakty mamy. Pozostaje posiłkować się telefonem, a kto może i internetem. I tak trwamy mając sąsiadow za ścianą. Pukać morsem do sąsiada nie mogę, bo mnie nie zrozumie, może pomyśli, że ma za głośno? I ściszy telewizor?
Tak czy owak, życie towarzyskie na wymarciu. Oby wiosną się odrodziło, jak nasze bylinki.
Na uświetnienie Barbórkowego święta skromny kwiatek ode mnie dla solenizantek.