Aura w tym sezonie często się zmienia. Po wczorajszej zimnicy (ledwie 13 stopni) dzisiaj ciut cieplej.
Trudno jednak zmobilizować się do działań. Motywacji starczyło na oprysk prozdrowotny z mleka i drożdży pomidorów, dyni i ogórków. Pomidorom obcięłam zbędne liście i podwiązałam. Ciekawa jestem plonów, bo jak do tej pory, bardzo miały pod górkę.
Powoli wycinam firletkę. Nie czekam na zawiązanie nasion.

Zostawiłam ją jeszcze tam, gdzie towarzyszy krwawnikowi kichawcowi. Wyjątkowo uroczo razem wyglądają.
Zresztą sam kichawiec też też niczego sobie się prezentuje.
Ostry kontrast, ale nie trwoży mojego oka.
Liliowce ucieszyły większe dawki słońca.