O rany, dopiero luty, mam okres szczytowej tęsknoty za ogrodem, chodzę smętna szarymi popołudniami z widłami po ogrodzie, coś tam sobie nimi przegrabię, w domu przeglądam nasiona i walczę ze sobą żeby nie kupować tego czego nie potrzebuję.
W wolnych chwilach podczytuję blog Ogrodowa Pasja, który szczerze pokochałam i w dodatku robi krótkie wrzutki na fb, no i to są rzeczy które trzymają mnie przy życiu
Wrzuciłam pestkę z avocado do słoiczka z wodą i posiałam werbenę, stipę, rdest - sarkastycznie mogę powiedzieć że zaszalałam

. Zrobiłam porządek z kompostem i mam 5 niepełnych worków przesianego kompostu, które czekają na cieplejsze dni, jedna komora czeka oczyszczona na nowy sezon.
Czekanie, a sezonu niet.
Rozmnażałabym, dzieliła i siała wszystko co mi wpadnie w ręce, oddałabym roczny przydział moich kochanych żelek aby posiedzieć choć godzinkę w ogrodzie w brzęczącym, ciepłym powietrzu i patrzeć jak rośnie trzcinnik albo perowskia a jakby nie było ruchu w tym interesie nie ma
tęskno mi, jeszcze trochę i przeobrażę się w Mickiewicza
przedogorodowo
na dziś moje życie ogrodowe wygląda tak
ps przynajmniej mogę sobie popatrzeć na Wasze cebulowe co powoli wyłażą