A moje ostatnie dziecko (czyt. najmłodsze

) powstało w tym roku. Wzięło się z tęsknoty za cieniem. Niestety, przez większość dnia jest tam żarówa. Ściana drzew, która rzeczywiście robi piękne tło, to ściana północno - wschodnia. Rzuca cień max do 10 rano. Od strony bylejakiego przerzedzonego żywopłotu nie ma żadnej przesłony. Dopiero od strony rodziców w rogu pojawia się metasekwoja i czereśnia. I pod tym zgrabnym żywopłotem po paru porannych godzinach słońca pojawia się cień - najpierw delikatny, świetlisty, ażurowy, potem jest coraz lepiej. Ale cóż, kiedyś była to droga dla samochodów - utwardzona glina, drobne kamyki - ubite to na beton. Jedynym rozwiązaniem było wyrzucenie togo wszystkiego. Zrobić dół, na dobre 50 cm głęboki i czymś go wypełnić. Czymś najlepszym...
Rozwiązanie znalazłam u Anuli - Zany. Ona też wykopała dół - fakt, ona ma piasek, ja glinę, ale metoda skuteczna taka sama. I zrobiła - za światłą radą Toszki - kompostownik.