Ja nie jem grzybów bo sie nie znam. Jak mama żyła i zbierała albo sprawdzała to co ja nazbierałam to jadłam.
Nikomu nie ufam w tej sprawie bo wątroby mi nikt nie odda z powodu rzadkiej grupy krwi a koner grzybów ponocć myli się tylko raz.
Basiu bardzo urokliwe Twoje cieniste zakątki są. Podobają mi się.
Dlatego ja nie jem grzybów, których nie jestem pewna, czasami nawet te jadalne lądują na śmietniku, lepiej nie ryzykować, ja też mam rzadką grupę krwi, bo ujemny Rh ale nigdy nie myślałam pod tym kątem, trochę daje to do myślenia.
Cieszę się, że moje zakątki Ci się podobają o tej porze roku są chyba najładniejsze w mojej ocenie
Ja jem tylko te, które sama zbieram albo przynajmniej obieram. I tylko rurkowe. W sumie to tylko podgrzybki, prawdziwki, o ile się trafią i maślaki. Koźlarzy wieki nie widziałam.
Kiedyś byłam bardziej odważna, zbierałam też dużo gąsek. Teraz żadnej blaszki nie wezmę.
Ja zbieram gąski i kurki z blaszkowatych, ale gąski tylko te zielone żółte, tych szarych nie zbieram. I też muszę je widzieć jak rosły. No i mój syn i córka, tak do 6 roku życia leśnych grzybów nie jadły i zostało im to do teraz, czasami zjedzą jedynie kanie, kurki i gąski Córka to nawet z bigosu grzyby wybiera Zawsze trudno mi zrozumieć, że gdzieś jakieś małe dziecko otruło się grzybami, akurat według mnie dzieci nie muszą i nie powinny jeść leśnych grzybów.
Moje z grzybów to pieczarki i też nie zawsze. Kani w życiu nie zjadłam i nie robiłam. I nie zamierzam. Choć osobiście mam wrażenie, że do sromotnika to bardziej gąska siwa jest podobna jak kania... Kania może do jakiegoś innego muchomora. Kiedyś wnikliwie studiowałam atlas grzybów. Praktyki uczył mnie starszy brat cioteczny, odkąd mogłam za nim do lasu biegać.