Piękna, kolorowa jesień, zazdroszczę czerwieni
Poczytałam opowieści o pieskach i przypomniały mi się ucieczki mojego jamnika. Raz na spacerze nagle zniknął, wokół były małe zagajniczki. Chodziłam, wołałam, szukałam, to był luty. Po 4 godzinach patrzę a mój Ego biegnie polną drogą cały brudny z ziemi. Byłam tak szczęśliwa, że się odnalazł, że nawet go nie ochrzaniłam.
Za kilka dni powtórka z rozrywki, pies jest i nagle znika. Okazało się, że pies dosłownie zapadał się pod ziemię, ponieważ właził do lisich nor i spod ziemi słychać było jedynie stłumione szczekanie

Jak się zorientowałam co to za atrakcja, zmieniłam trasę spacerów, ale i tak czasami zdarzało mu się zwiać, żeby odwiedzić lisy