Smak, zapach, no i to czyszczenie plan był taki, że jutro powtórka, z większymi wiaderkami, ale trochę emocje opadły dziś mieliśmy wolne, jutro do pracy, chyba się nie uda
No my też długo się wybieraliśmy. Wczoraj, tak nie, ale dziś fajne miejsce znaleźliśmy i naprawdę dużo kurek tam zostawiliśmy, bo już nie mieliśmy w co zbierać wiaderka za małe, ale może i dobrze, bo jak zaczęłam je czyścić, to trochę to trwało tak w sam raz
Czytałam artykuł o tym jak jesteśmy nabijani w butelkę kupując produkty niby eko. Muszę poszukać, jak znajdę to podeślę link. Ogólne zalecenie - czytaj kartę składu produktu bardzo uważnie. Jakiś czas temu nawet chciałam kupić takie eko granulki ale oprócz bodajże pirofosforanu żelaza preparat, który sprawdzałam zawierał też inne substancje wspomagające i utrzymujące go w formie granulek oraz odpowiadające za ich trwałość. W tym różne E. Kontaktowo preparat nie jest może niebezpieczny, szczególnie jak porównamy go z metaldehydem. Ale w wypadku spożycia większej ilości (co to oznacza w przypadku psa lub kota?) może powodować problemy żołądkowe. Tego typu informacje były w karcie produktu wewnątrz w opakowaniu. Jak do tego dodasz informacje o ilości maksymalnych dawek w ciągu roku to tak różowo z tym bezpieczeństwem i całkowitym brakiem szkodliwości nie jest. Może i preparat po pewnym czasie (jakim?) rozkłada się do składników obecnych w ziemi ale sam w sobie nie jest w 100% czysty chemicznie. Szczególnie że tego żelaza jest w nim kilka %. Dlatego ja mając głupiego kota, co je wszystko co się rusza, zdecydowałam się nie stosować nawet preparatów opisanych jako eko. Chyba, że sama coś zrobię z roślin. Wtedy wiem dokładnie co tam jest. Na to z kolei jestem trochę za leniwa i mam za mało czasu. Każdy oczywiście wybiera to, co uważa za słuszne.
Dziękuję za odpowiedź z chęcią poczytam ten artykuł, jeśli to nie problem z podesłaniem linku. Mój kot nie jest wychodzącym, chodzi na smyczy, a piesio ma duży nos i nie wciśnie go za siatkę, bo tam sypałam, w żywopłot, ale po kulkach już nie ma śladu. U nas ciągle pada, a to było jakiś czas temu. Teraz chodzę, zbieram i likwiduję ślimory. Jest ich mniej, tak jak piszesz systematyczność daje efekt. A co do podtrucia zwierzaków to mam małą nauczkę, bo wiosną piesia wyjadła sporo obornika granulowanego, który sypałam. To duży pies, szybko jej przeszło ale trochę odchorowała, obornik też już skreślam z mojej listy z ze względu na nią.
Muszę poszukać tego artykułu, to dawno było. U Magary wkleiłam link do takiego mini zestawienia z preparatami na ślimaki.
Może głupie mam podejście ale nie jestem fanatykiem żadnej szkoły, ani takiej "Eko" ani chemicznych preparatów. Jak mam wątpliwości - nie stosuję. Jak jest drastyczna sytuacja - staram się wybrać najmniej szkodliwe rozwiązanie. Lub zaakceptować, ze nei wszystko się uda, będzie piękne. Zaakceptowałam, że na różach jest mszyca i nie wyglądają już tak super extra ale za to mam w ogrodzie więcej ptaków. Zwierzaki mają różne dziwne pomysły i preferencje. Moja kotka uwielbia się tarzać na kostce. I wciśnie się dokładnie w każdą możliwą dziurę. Jest też bardzo łowna. Wczoraj przyniosła 2 myszy i kreta. Stąd uważam bardzo na to co sypie.
Poszukam sobie ten link I nie uważam, takiego podejścia za jakieś "głupie". Mszyce i różne grzybowe opryski to działka mojego eM robi różne gnojówki, wyciągi, nawet zapasy gnojówki przechowuje przez zimę, by na wczesną wiosnę mieć coś na start I nie zawsze wszystko się udaje. Sadzimy np. zawsze kapustę, z której niewiele korzystamy, zawsze coś nam ją zje Co do kotów, to nasz Filemon tylko na muchy poluje