Ot Polacy.....niestety tacy jesteśmy.
Osobiście bym żądała zwrotu kasy albo odkupienie drzewa. I nie Ty jesteś zołza, włącz asertywność. Uściski noworoczne Kasiu
ja bym nie miala skrupulow by domagac sie odtworzenia, nie po to szukamy roznych rarytasow, czekamy az urosna, cieszymy sie kazdym centymetrem. Sory zniszczyles - naprawiaj szkode. Nic ludzi tak nie nauczy poszanowania jak wydanie kasy. Nastepnym razem bedzie pilnowac pana i drugi raz tego nie zrobi. Nauczka, to nie zadna zolzowatosc. Powinnas znalezc takie drzewko i poinformowac sasiadke gdzie moze je odkupic.
Masz racje, wszystkie macie racje ale dla mnie to nie takie proste
Powiedziałam jak bardzo mi przykro z nadzieja ze sasiadka będzie wiedziała co powinna zrobic
No cóż... wiem ze koszt drzewka duzy, sama napewno sobie dużego nie odkupie
Jak u nas od ogniska, którego nie dopilnował mój J poszedł ogień pod ogrodzenie sąsiadów i przypiekł nieco jedną sosnę czarną, to kupiłam sąsiadom drzewka w sumie za 1200 zł, bo sąsiadka rozpaczała, że mają mało wysokich i ta sosna padnie na pewno. Wiedziałam, że nie padnie, ale cóż.
Noooo nieee, przyszłam pożyczyć noworocznie a tu taką historię czytam.
Też bym się poryczała. Ryczałam jak moje trzy flanroki trzeba było wyciąć przez choróbsko. Prawie ryczałam jak nowe flanroki kupione wiosną tego roku powaliła sosna sąsiada. Ale jak to mówią "do trzech razy sztuka", znowu kupiłam
Wiem, że to kiepskie pocieszenie i nic nie zastąpi utraty wyrośniętego drzewka.
ale nie dziwię się, że waśni nie wszczynasz, znając Ciebie i tę sąsiadkę też burd bym nie wywoływała choć racja po Twojej stronie. Czasem jak do pomocy bierze się człowieka bez znajomości rzeczy to straty bywają. Ile razy pomocnicy, najczęściej mężowie powycinali, skosili lub inaczej zniszczyli nasze roślinki.
Kasiu możesz mojego wykopać (sama mnie na niego namówiłaś). Ma zdecydowanie za ciasno i nie może pokazać swojego uroku. Tylko musisz sama wziąć się za łopatę