Ja też kiedyś dostałam dwie miniaturki: jedną karmazynową, drugą taką pomarańczowo-czerwoną. Po przekwitnięciu wsadziłam do ogrodu. Karmazynowa padła po zimie, za to tę drugą mam do dzisiejszego dnia. Zadziwia mnie jej żywotność. Taka mała, a jaka wdzięczna!
Te bordowe różyczki, które jak wspomniałam powyżej pod wpływem chwili wyrzuciłam ale zawsze dawałam mojej mamie takie różyczki miniaturki na dzień mamy w koszu wiklinowym. Muszę powiedzieć , że każdą z nich wysadziła do ogródka i jeszcze żadna nie padła Ja chyba nie mam ręki do kwiatków. Jedynie zamiculcasy u mnie wytrzymują hehehe i to w łazience (bo mnie nie widzą )
Zobaczymy jak te dadzą radę .... nawet się przygotowałam i kupiłam nawóz do róż 'magiczna siła'
O, tam nie mam jeszcze nicsuper, będzie kącik kwiatów od MHEHE...Się ucieszy, że jest i dla Niego miejsce-teraz kwiaty będę dostawała bez okazji-bo trzeba będzie cos tam sadzic, nie?dam Jemu listę