A już była przeznaczona na stratę .... Kupiłam je na pierwszym spotkaniu z Sebą. Zachciało mi się rosy na liściach więc ją spryskałam wodą a na drugi dzień pojawiły się czarne plamy. Marniała w oczach . Sięgnęłam po literaturę fachową no i dopierwo wówczas oprzytomniałam . Zaczęłam ją ratować opryskami, podlewaniem nawozami, aż w końcu lipca solidnie wycięłam gałązki i liście prawie do zera . No i proszę , pojawiła się masa nowych listków plus pąki kwiatowe ..... normalnie jestem z siebie dumna hehehehehe