Róże boskie! A Robin Hood przewspaniała!
Zanim zdecydowałam się na róże okrywowe u siebie, w ogóle takich nie zauważałam, wydawały mi się zbyt „ubogie” dla ogrodu. Teraz zachwycam się nimi nieprzytomnie .
Z różnych stron świata i w różnych warunkach. Lepszych, gorszych.
Artemis jest od wschodniej i warunki całkiem dobre. Sporo słońca
Robin Hood od zachodniej a warunki pożal się bosze. Sucho i skała w nogach.
Merkury w ziemi przepuszczalnej jak sito, wciśnięta między tuje daniki w nogach grabów i rośnie niezawodnie. Nigdy nie chorowała.
Aphrodita , Gartentraume, Aleksandra of Kent, Goethe i Soul w cieniu. Może troszkę słońca wieczorem.
Comte w suchej ziemi na patelni.
Na patelni posadzona jest też Florentina i Schneewittchen
W słabych warunkach i na patelni rośnie też Savoy Hotel i ta róża to mój nr 1. Nie mam słów jak twarda jest to róża. W tym roku ją przesunęłam bo tuja na pniu ją wchłonęła i musiałam mocno ją przyciąć więc ma opóźnienie kwitnienie.
Tak jak LO którą mocno ścięłam by się rozkrzewiała. Zaraz wstawię jej zdjęcia bo dziś ją kulkowałam.
Tak więc warunki mają na prawdę różne i chyba dopasowane do wymagań bo dobrze rosną
Czasem zastanawiam się jakim cudem
Nie załamuj mnie
Moja już przekwitła to nie wiem jak wyglądała wcześniej. Może też była bardziej zwarta. Poza tym miała tylko jednego kwiatka bo to nowy nabytek.
Zobaczymy w przyszłym roku.
Przyjrzę się dokładniej