Za altaną serduszka pokazuje pierwsze pączki:



Wietlice z kolei prezentują swoje pastorały:



A języczka i tawułki dołączają do tej wesołej gromadki:

Zamęczę Was teraz moimi tulipanami, 13 kwietnia jeszcze dość nieśmiało:



Za to 28-go już w pełnej krasie:

Werble i fanfary, firma brukarska dostarcza nam wreszcie łupek!



Zatem niezwłocznie przystępujemy do pracy:



To znaczy eM przystępuje do układania tych puzzli na razie sam, ponieważ...

... wybieramy się z teściową na zakupy do lokalnej szkółki, a jak! Biedny chłopina pracuje w pocie czoła, a my bawimy się przednio wybierając roślinki do doniczek jakby jutra nie było



Moje bystre oko dostrzega tam coś godnego uwagi, mus pokazać eMowi kandydatów na miejsce wbitych patyków:

Nie jestem jednak bez serca, zaraz po powrocie z zakupsów dołączam do tej puzzlowej układanki:



I cyk, mamy to, kolejny etap zakończony:

Śniadanko przygotowana przez eMa skonsumowane (owsianeczka z bananem, orzechami, nasionami chia i amarantusem, który pachnie wg mnie jak suszone kiełże - kto miał kiedyś żółwia lub rybki, ten wie o czym mowa ), prysznic zaliczony, ząb umyty, oko namalowane- skoro w końcu znowu przypominam człowieka, to odpalamy kolejną kawkę i ruszamy dalej z opowiastką.

Jak ja się cieszę, że zachomikowałam jeszcze kilka dni wolnego- zamiast ślęczeć nad specyfikacją techniczną kolejnego zacisku hamulcowego, grzebać w Excelu, czy uczestniczyć w niekończących się telekonferencjach siedzę sobie spokojnie w chałupce, popijam kawkę i słucham muzyki, bezkarnie wyjąc przy tym okazjonalnie przy najfajniejszych momentach piosenki czy refrenach

Zajrzyjmy w takim razie, co dzieje się w warzywniku, a dzieje się

Chwasty chwilowo opanowane, dosadzamy więc więcej bratków, które kocham bezgranicznie:



Sałata masłowa i krucha, siana 10 kwietnia, 27 wygląda już tak (okrywanie białą włókniną daje radę):



Czosnek niedźwiedzi przetrwał zimę:



A w cieplarce wypatrujemy pierwszych kiełków dyni hokkaido i makaronowej, cukinii, jarmużu i czego tam jeszcze nie nasiałam

Wilczomlecz Bonfire, jedno z wielu moich chciejstw, upolowany rok wcześniej nadal w dobrej formie:



Metaskewoja dogaduje się z narcyzami:



A za altaną powoli się zagęszcza:

Kloniki Royal Red, stojące jeszcze do niedawna jak podczas wojskowej musztry w szkółce, zastępują nasze fantomowe drzewo-patyki, zamieniając marzenie w rzeczywistość: powstaje klonowa aleja wjazdowa, prowadząca do garażu w stodole



Razem z klonikami pojawiają się miskanty, upolowane podczas tej samej wizyty (wprawne oko dostrzeże doniczki po prawej pod płotem):



Czas posadzić to towarzystwo do ziemi:

Rzut oka na warzywnik i inne części ogrodu z lotu ptaka (widzicie ostatni wbity patyk na drugiej fotce? )
02.05.2023




Plastikowe wiszące doniczki zostają zastąpione glinianymi, kolejny sukces! Niestety niepełny, jeden badylożek w brązowym plastiku nadal czyha pod orzechem: