Zacznijmy zatem od samego początku, a w zasadzie od archiwalnych zdjęć z 2006/7 roku, które przedstawiają skalę przedsięwzięcia, z którym przyjdzie się nam mierzyć w przyszłości. Jak już wspominałam na wstępie wątku, działka na której urzęduję należała do dziadków mojego teścia, po ich śmierci dom stał zaniedbany i opuszczony przez jakiś czas, aż teściowie podjęli decyzję o sprzedaży bloków i powrócenia na ojczystą ziemię. Był to teren typowo rolniczy, a stan domu i otoczenia wołał o pomstę do nieba. Tym bardziej ogromny szacunek dla teściów za to, co osiągnęli i z jaką determinacją odbudowali nasze siedlisko.
Ostrzeżenie- poniższe zdjęcia mogą wywołać dyskomfort u co wrażliwszych estetycznie forumowiczów
Tak w 2006 roku wyglądała "moja" część ogrodu, można rozpoznać charakterystyczną studzienkę kanalizacyjną, nadal nie wymyśliłam, jak ją zakryć:
Tytaj widoczna jest stodoła i część przyszłej rabaty obok altany oraz czarna szopka, którą z rozkoszą zamordowałyśmy razem z teściową w 2017 roku
:
Z kolei to zdjęcie prezentuje miejsce, w którym obecnie znajduje się plac wyłożony łupkiem: