Zaczynam jeszcze raz relację, bo w końcu mam sprzęt, co nie odmawia posłuszeństwa
Pierwsza wizyta u Marty; dziewczyna przesympatyczna, a do tego każdy kto tam trafi z pustymi rękoma nie wyjedzie, bo roślin do wyboru i koloru, a ceny takie, że oprzeć się nie można!
Kawa, ciasta tylko umilały smak spotkania

Druga niesamowita sprawa z tymi naszymi zlotami, to to, że poznajemy się wirtualnie, a potem te spotkania w realu są jeszcze lepsze, czujesz się tak jakbyś się znał od dawna!

i tematów nigdy nie brak i nikt nie narzeka, że przynudzasz, bo o ogrodzie i roślinach tylko gadasz, albo o kretach, nornicach i chwastach! w takiej rodzinie można dać upust swoim niedolom ogrodowym i każdy zrozumie i cierpliwie wysłucha, po prostu magia
ogród pokazowy Marty; fotek porobiłyśmy mało, a wszystko przez to, że rzuciłyśmy się na rośliny i oczywiście zaraz szybko zbieraliśmy się do Pszczółki
dumałyśmy i dumałyśmy z Agą, co to za roślina i dalej nie wiemy, bo wiadomo, Marta w wielu miejscach naraz musiała być; pień brzozy, a góra nie i taka miniaturowa i kulką zakończona, a jakżeby inaczej
i taką cudowną roślinę udało mi się nabyć
Marta ogląda prezent

wykonany przez Agape
a oto on w zbliżeniu przed zapakowaniem