Wiem, leżał sobie na ławce na tyłach, zobaczyłam która godzina, po czym stwierdziłam że mam jeszcze czas na posadzenie dwóch roślinek a telefon na chwilkę odłożyłam na klapę bagażnika samochodu żeby był pod ręką. Potem poleciałam do domu przebrać się i pojechałam do klienta nieopodal kilka ulic dalej. Telefon przejechał na klapie od bramy do zakrętu, po czym spadł w świeżo wyciętą dziurę do załatania (drogowcy mieli na mojej ulicy łatanie), rozpadł się, bateria została w dziurze, a reszta telefonu odpadła obok, szedł sobie pan od kolejki, znalazł telefon, bateria została, po czym zaleli ją asfaltem
Pan zamieścił po dwóch dniach ogłoszenie na słupie..."znaleziono telefon". Zadzwoniłam, podałam cechy charakterystyczne, oddał mi. Nową baterię kupiłam.
Podobno mało kto by oddał taki telefon bo coś jest wart jednak, tym bardziej dziękuję że są na świecie uczciwi ludziska
Aniu, anginka już zapomniana, o czym świadczy to zdjęcie