No to napiszę po kolei jak było. Jednak nie jestem tak mocną babą jak kiedys byłam i to gradobicie mnie załamało. Rozchorowałam sie , miałam gorączkę i wogóle postanowiłam ze koniec z ogrodem i Ogrodowiskiem bo o czym miałabym z Wami rozmawiac? M mi mówił ze piszecie ale ja nie chciałam ani pisac ani czytac.Jak w koncu wczoraj zdecydowałam sie że choc parę słów napisze to okazało sie że komputer sie nie włącza , nie włącza monitora i nie udaje sie przegrac zdjec.Nie chciał sie nawet resetowac i trzeba było wtyczke wyłączac z prądu.Poprosiłam więc syna by do Was kilka słów napisał. Jasne sie stało ze musimy kupic nowy bo ten ma trochę lat , ale dzis juz sie wybralismy do elektronika i M jeszcze go włączył i tak jak to jest ze złosliwoscia rzeczy martwych , nagle działa, wiec choc troche do Was napiszę bo nie wiadomo czy za następnym razem sie włączy. Ogród troche sie pozbierał , jak sie nie patrzy na szczegóły to wydaje sie ze nie jest żle. kwitną dzwonki , piwonie , zaczynaja nieliczne róze i cztery martagony którym grad nie poscinał czubków. Po trzech koszeniach trawy w koncu jako tako wyglada.
Bardzo Wam dziekuje za wszystkie wpisy, nie spodziewałam sie ze tak długo mi nie odpuscicie i bedziecie pisac. Dzięki za wszystkie najserdeczniejsze słowa od których łzy stają w oczach. No cóz obiecuje ze jesli tylko komputer bedzie działał to juz bedę. Buziaki dla Was najserdeczniejsze i jako premia moje piwonie.