Historii ciąg dalszy. Teraz to już będzie w skrócie

Z końcem lata posadziłam 4 rh, 3 azalie japońskie, żółciutko kwitnącą magnolię, 50 wrzosów i 4 hortensje ogrodowe. Wzorowo wszystko pookrywałam gałązkami jodłowymi na zimę, przywieźliśmy tego pół auta, nawet w odpowiednim czasie mi się udało. I co? Na wiosnę nie ruszyły 2 rh i jedna ogrodowa. Z tych trzech, co się obudziły tylko jedna teraz zaczyna kwitnąć, ma 1 (słownie : jednego) kwiatka. Ale dobre i to
Ale kwitła siedmioma kwiatami magnolia!!! A jak pachniała! Byłam zachwycona

I jeszcze jedno. Żaden wrzos nie zmarzł, a na nie nie starczyło okrycia (dziwne, sąsiadka miała pięć wrzosów, zmarzły wszystkie). To pewnie na zachętę i otarcie łez

I zabawa zaczyna się od nowa. Dokupiłam rh, dwie hortensje, w inne miejsce wsadziłam dalie (w poprzednim miejscu miały za mokro i zdychały) i walczę dalej.
Tak bardzo bałam się kancików. Tym bardziej, że u nas zamiast trawnika jest łąka. I tak musi być do przyszłego roku, w którym to, mam nadzieję, starczy nam funduszy na kostkę.
Już się nimi chwaliłam, ale nie tu
I tak powolutku dochodzę do sedna sprawy, czyli będę prosić o pomoc. Muszę doprowadzić do porządku róg i drugą stronę ogródka. Żadnych konkretnych pomysłów nie mam. To trudne miejsce, ale o tym napiszę następnym razem.