Pozwoliłam sobie skopiować mądrości Toszki
Stipa przed wysianiem powinna być stratyfikowana, a nasiona najlepiej wschodzą na stanowisku ciepłym i słonecznym. Gleba musi być luźna i co najwyżej lekko wilgotna.
Z mojego doświadczenia z zimowaniem stipy w gruncie muszę ostrzec, że najtrudniejszy jest okres marzec-kwiecień, kiedy to trawa zaczyna ruszać z wegetacją a jeszcze przychodzą przymrozki. Najlepiej trzymają się kępy na suchym stanowisku, gdzie nie ma zastoin wody, przez którą to nasady najnormalniej wygniwają.
Najwięcej wysianych kępek mam z samoistnego siewu wiosennego z nieobciętych kłosów. W naszym, centralnym regionie mam złe doświadczenia ze zbyt wczesnym ścięciem trawy. Przez to miałam największe straty. Teraz martwe kłosy tylko wyskubuję, ale nie wcześniej niż w drugiej połowie maja.
Dodam tylko, że dzięki nieobciętym na wiosnę kłosom także u turzyc w zeszłym roku miałam spore wschody z nasion m.in. Frosted Curle, Bronze Form i Buchanani.
Przyznam się szczerze, ze w pierwszym roku posiadania stipy niezbyt zwracałam uwagę na wschody. Pierwszy raz posadziłam dwie sadzonki na wzniesionym na ok 50cm. "wrzosowisku", gdzie w jednej części jest organiczna, przepuszczalna gleba, a w pozostałej części mineralna piaszczysto-gliniasta z małą dozą materii organicznej. Całe stanowisko jest wyniesione (nazywamy to żartobliwie donicą) i charakteryzuje się bardzo dużym nasłonecznieniem, dużym odpływem wody. Nie mam nawadniania.
I otóż okazało się, że po drugim roku mam sporo sporych siewek. Tessia to widziała. Ale, cóż nie zwracałam uwagi na maleńkie siewki, które wyglądają (dziś już to wiem) jak jedwabny zielony dywan. Żelazna zasada - nie grzebać, nie grabić, nie kopać wokół "matek". Siewki stają się wyraźnie widoczne pod koniec lipca, przełom sierpnia. Wtedy najbezpieczniej jest je przesadzać z jak największą i najgłębszą bryłą korzeniową z ziemią. Do małych siewek (i do siewek cisów) doskonale zdaje mi egzamin sadzarka do cebul!, która to pozwala mi na głębokie przesadzenie, bez uszkodzenia bryły korzeniowej i bez obsypywania się z niej ziemi, co ma kluczowe znaczenie przy przesadzaniu (zwłaszcza siewek cisów).
Siewki wczesnowiosenne jeszcze w tym samym roku mocno przyrastają i czasami kwitną, ale... te późne, letnie siewki jeśli tylko nie wygniją na wiosnę są mocniejsze i zdrowsze i w drugim sezonie rosną jak na drożdżach
Naturalne siewki sypią się same na ziemię gęstym dywanem z fragmentami źdźbeł. Te resztki źdźbła są niczym otulina na nasionach, które żadną przecież ziemią nie są przykryte/przysypane. Nie siałam stipy, ale z moich obserwacji wnioskuję, ze co najwyżej należało by nasiona przypudrować ziemią przez sitko (jak ciasto cukrem pudrem). Ta zasada tyczy się i lawendy.
Rozpisałam się, ale dodam jeszcze wskazówki odnośnie wschodów frosted curle i innych turzyc, bo po samoistnym masowym wysianiu się wnioskuję, ze wymagania są nieco odmienne. Otóż niesamowicie dużo wschodów miałam... w grubym żwirze z łupka (opaska pod wspomnianą powyżej "donicą"). "Matka" Frosted Curle (niestety przycięłam ją zbyt wcześnie i zbyt krótko, przez co wygniła) rosła powyżej na wrzosowisku, gdzie nie miałam ani jednej siewki, a poniżej, w żwirze całą szkółkę. W tej samej okolicy mam i inne turzyce i od nich także doczekałam się potomstwa właśnie w tychże kamieniach.
Moim zdaniem żółknące liście
ciemierników to przenawożenie podczas pędzenia. Wysadzone do wzbogaconego obornikiem i kompostem gruntu, z podsypanym dolomitem już w drugim sezonie pokazują na co je stać.