Miło mi że się o mnie martwisz....nie jestem tak całkiem samotna,jak wiesz mam 5 dzieci.Jedno wyfrunęło z gniazda {ta córka której dziecko bawię} reszta mieszka ze mną,bo twierdzi że nie ma jak u mamy.Do nieobecności męża się przyzwyczaiłam,gorzej jest jak on jest w kraju dłuższy czas to po jego wyjeżdzie dzieci i ja czujemy pustkę,potem znów się przyzwyczajamy do jego nieobecności i tak wkoło macieju,ale może to się niedługo skończy.M.coś przebąkuje,że może zrezygnuje z tej pracy i wróci,jest coraz ciężej, pracują po 12 godz.i boli go kręgosłup a najmłodszy już nie jest.Pytasz czy byłam u niego,owszem byłam, było cudownie.Jeśli zostanie w tej pracy to w tym roku też może pojadę ale latem, teraz jest tam nie ciekawie,noc polarna,chyba tylko przez 1 godz.jest widno poza tym mrożne wiatry no i kto by się wnusią zajął.Ściskam serdecznie.