Gdzie jesteś » Forum » Ekologiczna uprawa ogrodu » Fitoremediacja czyli biorekultywacja i nie tylko

Pokaż wątki Pokaż posty

Fitoremediacja czyli biorekultywacja i nie tylko

gardney 23:42, 04 lis 2014


Dołączył: 22 cze 2012
Posty: 753
Może inaczej zapytam co wiesz o hortensjach rozach miskantach trasach zurawkach cisowych i tujowych zywoplotach berberysach carexach bukszpanach bukach grabach begoniach fuksjach hostach w kontekście tego na co zwracales uwagę. Czy jakichś połączeń unikać? Albo może lepiej zrobić jeśli od czasu do czasu zadam Ci pytanie odnośnie konkretnej części rabaty a Ty mi jeśli to będzie możliwe odpowiesz.
Dajmy na to taka rabata hortensje buk, miskanty rozchodniki zurawki stipa. Co tutaj nie pasuje lub pasuje? Rozumiem że stipa odpada ale z drugiej strony ona u nas jednoroczna.
Albo inna rozchodniki rozplenice bukszpany - ta jest chyba lepsza niż powyższa?
No i jeszcze inna róża werbena lawenda kocimietka szałwia czy coś tutaj nie pasuje?
____________________
Magda - - - Padłaś, powstań, popraw koronę i zasuwaj Ogród w duszy mi gra
Mazan 17:03, 05 lis 2014

Dołączył: 23 wrz 2012
Posty: 4141
Alinak

Żyto potrzebuje tych dni do wytworzenia rozety /min. 5 liści/, aby mogło przezimować bez uszczerbku. Siane teraz musiałoby rosnąć do Świąt przy temperaturze pow.+8 oC. Możesz próbować, lecz wynik będzie słaby.


Gardney

Allelopatią głowy sobie nie zawracaj, chyba że dotyczyć będzie roślin zielnych, na których może być widoczna, a to przede wszystkim warzywnik. Rośliny, o których piszesz, wydzielają fitoaleksyny o charakterze antybiotycznym nadziemną częścią, dlatego większa ich ilość 'oczyszcza' powietrze. W takim przypadku ważniejsze mogą okazać się wydzieliny korzeniowe zwalczające mikroorganizmy, co zwykle prowadzi do zmęczenia gleby. Myślę, że zaobserwowałaś pewne zjawisko w lesie, gdy po ok.20 latach od posadzenia kończy się wysyp grzybów, by pojawić się ponownie po kilkunastu latach. Nagromadzenie eksudantów niszczy mikoryzę, której odnowienie trochę trwa.



Pozdrawiam
____________________
Mazan - Walerek
alinak 17:42, 05 lis 2014


Dołączył: 31 sie 2010
Posty: 7524
Nie ma szans ......kompostu dam drugi raz na wiosnę ...jak zwykle . w sumie to po 10 latach mam sypka fajną ziemię ..prawie idealna .teraz wyrzucę jeszcze świeże guano gołębie .do wiosny się rozłoży i wzbogaci o azot .
____________________
zapraszam do ogrodu u stóp klasztoru- pozdrawiam Alina ++wizytówka ++przebudowa przedogródka ++OGRÓD U STóP KLASZTORU CZ.II ++-http://ogrodustopklasztoru.blogspot.com/?spref=fb
Mazan 18:31, 11 lis 2014

Dołączył: 23 wrz 2012
Posty: 4141
Wracam na chwilę do wątku żeby podzielić się, co prawda niepełnymi, informacjami nt grzybów trawnikowych. Prowadziłem trzyletnie obserwacje i stwierdziłem, że duży wpływ na występowanie grzybów ma technika nawożenia. Otóż poletka nawożone dolistnie nie przejawiały tendencji do przerastania grzybami /luźno czy w "czarcich kręgach"/, a nawożone preparatami roślinnymi nie ulegały chorobom traw. Po sprawdzeniu okazało się, że trawy miały całkowicie zdrowy system korzeniowy mimo usilnych prób zaszczepienia grzybnią. Natomiast na pozostałych szczepienie dawało 100% efekty. Duża częstotliwość uzupełniania składników doglebowo powodowała choroby fizjologiczne korzeni i ich odrzucanie przez rośliny, dając efekt nagromadzenia martwej substancji organicznej.
Warunki doświadczenia: sześcioletnia murawa traw niskich, gleba piaszczysta, często przesuszona /warunki pogodowe/, 6 poletek o pow. 100m2 każde.
Musiałem zlikwidować kolidowało to z planami gminy.



Pozdrawiam
____________________
Mazan - Walerek
jankosia 21:21, 21 lis 2014


Dołączył: 20 mar 2014
Posty: 3124
Mazan czyta się ciebie jak najlepszą książkę. Czy masz za sobą przypadkiem "rewolucję źdźbła słomy"? Zaplanowałam sobie na zimę znaleźć sposób na mój martwy sad i chciałabym poznać twoją opinię. Czy ta książka jest twoim zdaniem tytułem godnym polecenia?

Z roślin do rekultywacji gleby można też chyba wspomnieć o roślinach pobierających azot z powietrza takich jak wierzba chociażby. Motylkowe chyba też się tym charakteryzują, prawda? Tak wnioskuję po uprawie groszku łuskowego o której czytałam że dokarmianie jedynie na starcie bo potem radzą już sobie w ten nietypowy sposób.

Eksperyment z grzybami na trawniku super.

Pisz więcej proszę. Wątek o odzyskiwaniu równowagi biologicznej w sadach mnie bardzo zainteresował. Czy uważasz że koszone chwastowisko jako podszyt czy ugór herbicytowy? Szukam pomysłów na bardzo zaniedbany sad jabłoniowy. Od czego w ogóle powinnam zacząć? Nie mam o tym pojęcia, nie znam się na sądownictwie. Wiem tylko że moje ekologiczne opryski z gnojówek to za mało, mój sad umiera na moich oczach i to jest bardzo przykre...



Pozdrawiam
____________________
Monika. Gdybym tylko mogła nie wychodzić z ogrodu...
Mazan 08:40, 22 lis 2014

Dołączył: 23 wrz 2012
Posty: 4141
Jankosiu, opisz więcej charakterystycznych problemów Twojego sadu. Dla mnie to są ciekawe zagadnienia, gdyż zawierają wszystkie możliwości za i przeciw spotykane w ogrodach zielnych i drzewiastych. To kopalnia problemów ale też satysfakcji z prowadzenia takich upraw, a rozwiązywanie ich ma również zastosowanie w ogrodach ozdobnych.

Książki jako zbiory wiedzy nie stracą na wartości. W internecie można taką wiedzę znaleźć rozrzuconą, a nie każdy lubi czy chce zbierać ją i redagować na swoje potrzeby. To dość trudne, a samo opracowywanie wymaga znajomości tematu.

Ugoru herbicydowego nie polecam, jeśli chcesz zbierać owoce. Ponadto zatruwając środowisko 'wymuszasz' niejako skrócenie terminu do osiągnięcia zmęczenia gleby i dążysz do wielu problemów z tym związanych, często o nieprzewidywalnych skutkach. O równowadze biologicznej dużo pisze Waldek727 dając jednocześnie przykłady 'ze swojego podwórka'. Podawane przez nas sposoby należałoby zebrać i uszeregować tematycznie, a to jest jak w środkowym akapicie.

O roślinach myślę napisać nieco więcej w czasie wolnych miesięcy zimowych.




Pozdrawiam
____________________
Mazan - Walerek
jankosia 19:59, 23 lis 2014


Dołączył: 20 mar 2014
Posty: 3124
Myślę że największym problemem mojego sadu może być to, że poprzedni właściciel wybrał właśnie jabłonie na bardzo słabą glebę (kl VI). Skrócona historia mojego sadu:
Jakieś 8 lat temu kupujemy działkę z sadem (jabłonie, wiśnie, śliwy ale przeważają jabłonie). Drzewa owocują ale tak co drugi rok. Bez opieki zaczynają dziczeć tj. bez cięcia zarastają korony, jabłka mają plamy, liście chore, ale nadal owocują. Jako że ja w domu bywałam tylko wieczorami i zieleń mnie wówczas totalnie nie interesowała za sad wzięli się w końcu moi rodzice do spóły z teściem. Przycięli drzewka, teściu zaczął opryskiwać. Nie wiem jakie to były opryski ani na co. Jabłek coraz mniej. W końcu ja zaczęłam interesować się ogrodnictwem, założyłam pierwsze rabaty, niewielki warzywnik itd. Jako, że przy uprawie warzyw od początku nie stosowałam chemii w końcu powiedziałam"dość" - nie po to człowiek ma swoje drzewa owocowe, żeby jeść pryskane owoce. Zaczęłam stosować takie metody jak przy uprawie warzyw czy roślin ozdobnych. Na przedwiośniu pryskałam albo samym mydłem potasowym albo miedzianem- czytałam że dozwolony jest w uprawach ekologicznych. Jak się pojawiało coś na liściach to szła tylko rozcieńczona gnojówka z pokrzywy i czosnku. Niestety pod moim panowaniem sad przestał owocować w ogóle. Jabłonie kwitną ładnie tak co drugi rok, ale nie zawiązują się owoce. Liście na poczatku są ładne ale pąki kwiatowe czasem nie rozwiną się do końca a już zaczynają brązowieć. Czasem myślałam że może mróz je ściął ale w tym roku nie było takiej możliwości. Po którym z programów ogrodniczych doszłam do wniosku że musi to być szkodnik zwany kwieciakiem. Niestety walka z nim nie jest łatwa i nie za bardzo wiem jak ją stoczyć. Nie jestem w stanie opryskać jabłoni w czasie kwitnienia. Dzikich pszczół jest tyle że z kilku metrów je słychać - nie mogłabym ich zabić. Czytałam też że zimują te paskudztwa w opadłych liściach i zagłębieniach kory. Liście w dużej mierze już spalone ale zastanawiam się nad tymi w korze. Świerki opryskuję na przedwiośniu mydłem potasowym albo takim zwykłym płynem który zwiększa przyczepność oprysków - chodzi tylko o to aby zakleić dziadostwo. Czy myślisz Mazan, że to podziała też na kwieciaka? Nie zrobię opasek tekturowych- za dużo drzewek.
Aha, od trzech lat wdziera mi się też zaraza ogniowa. Wiem, że jest ustawowy przymus karczowania takich więc mój sad z roku na rok się pomniejsza
Jakbyś mógł coś zasugerować byłabym bardzo wdzięczna. Przy warzywach jakoś tak łatwiej bo jak coś idzie nie tak to się oberwie chory listek a całą roślinę poleje gnojówką z czosnku czy bylicy albo przygotuje inaczej glebę. A tu jest tak, że to rośnie, słabnie i nie wiadomo od czego zacząć. Rozważam nawet wykarczowanie połowy tego dobytku i przygotowania porządnie gleby łącznie z zastosowaniem obornika i gorczycy.
A czemu tak źle myślisz o ugorze herbicydowym. Literatura podaje zazwyczaj tę metodę jako najodpowiedniejszą do utrzymania sadu, ale może ja złe rzeczy czytam...
____________________
Monika. Gdybym tylko mogła nie wychodzić z ogrodu...
Mazan 10:11, 24 lis 2014

Dołączył: 23 wrz 2012
Posty: 4141
Jankosia

Zbyt ogólnikowo potraktowałaś temat. Skupiłaś się na kwieciaku pomijając pozostałe możliwości. Zaproponuję inne rozwiązanie diagnostyczne - fotografie, także o dużym zbliżeniu/powiększeniu niektórych fragmentów drzewa. Ponadto nic nie piszesz o 'sąsiadach' sadu - co rośnie w pobliżu /głogi, jarząby itd/, czyli żywiciele chorób i szkodników.

Ugór herbicydowy jest stosowany z konieczności w sadach wielkotowarowych, gdzie ważna jest opłacalność produkcji, natomiast w sadach przydomowych/amatorskich często jest stosowany czarny ugór jako zabieg agrotechniczny - praco- i kapitałochłonny. Łączony bywa z uprawą roślin na zielony nawóz, które dodatkowo nawożone stają się rezerwuarem intensywniejszego nawożenia organiczno - mineralnego niedopuszczając do "zmęczenia gleby". Sposób ten pozwala utrzymać życie w glebie na właściwym poziomie. Posiadam sad na glebie VIz i wiem jakie to jest wybawienie.


Pozdrawiam
____________________
Mazan - Walerek
jankosia 10:40, 24 lis 2014


Dołączył: 20 mar 2014
Posty: 3124
Napisałam o kwieciaku bo tylko on mi w miarę pasuje do głównego problemu, ale problemów jest na pewno więcej. Sąsiedztwo: to suche i kwaśne gleby więc wdzierają się samosiejki sosny, brzozy i czeremchy amerykańskiej. Bliżej domu czyli bliżej południa pojawiają się też siewki wiązu szypułkowego i od tej strony gleba też jakby lepsza bo w podszycie drzew rośnie dużo rozmaitej wyki. Jest koszona ale niezbyt często. Zauważyłam że odkąd tam rośnie to zrobił się z tego kawałka taki samograj bo koszona rozkłada się i użyźnia a że zawsze zdąży się wysiać to z roku na rok jest coraz więcej "buszu" . Niestety im dalej na północ czyli w stronę lasu tym gorzej- tam to już tylko kostrzewy (te niebieskie), śmiałek darniowy i ten niziutki chwast co rośnie tuż przy ziemi- jastrzębiec bodajże to się nazywało.
Sad jest położony między polem sąsiada ( uprawia tam głównie zboże, czasem kukurydzę) a działką drugiego który ma tam coś na kształt pustki między swoim ogrodem a lasem- coś jak zaniedbane pastwisko - głównie trawy różnego typu ale widziałam u niego sporo trzcinnika- jest go też sporo u mnie tuż za sadem.
Nie mam niestety żadnych zdjęć ale od wiosny będę robiła regularnie i na bieżąco będę się ciebie radzić jeśli pozwolisz.
W innym wątku przeczytałam o kwasie chlebowym jako środku grzybobójczym - wypróbuję na pewno na przedwiośniu.

Pozdrawiam
____________________
Monika. Gdybym tylko mogła nie wychodzić z ogrodu...
Mazan 12:09, 24 lis 2014

Dołączył: 23 wrz 2012
Posty: 4141
Moniko

Natura tak to wymyśliła, że nic nie występuje w izolacji. Jest czynnik dominujący, ale są też czynniki towarzyszące, korzystające z osłabienia roślin, gdzie powstają dogodne warunki do rozwoju /vide obrazy/. Podałem skrajny przykład, ale chciałem żeby stał się wyrazisty.
Przemienność owocowania jest charakterystyczna dla odmian o starszym rodowodzie i zmieniamy go przez odpowiednie cięcie czy likwidując część pąków lub kwiatów. Tak zachowują się kosztele, renety, goldeny i in. Likwidując pąki kwiatowe dokonuje się też lustracji na występowanie szkodników, które strząsać należy na płachty i niszczyć jeśli nie chcesz opryskiwać. Do walki z zarazą ogniową może przydać się wyciąg alkoholowy z tymianku i oregano. Jest to preparat o właściwościach bakterio, grzybo i wirusobójczych, a zarazę wywołuje bakteria Erwinia amylovora. Do oprysku przeciw kwieciakowi może posłużyć gotowana czeremcha - młode gałązki gotowane przez co najmniej 30 min. Skuteczności nie znam - stosuję czasem do oprysku kapusty wczesnej /pchełki, śmietka czy bielinek i piętnówka/. Arsenał mamy dość duży - wystarczy tylko go poznać.



Pozdrawiam
____________________
Mazan - Walerek
Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies