Witam, cześć i czołem, pytacie skąd się wziąłem?

hehehe.... Witajcie na nowo, po dłuższej trochę przerwie spowodowanej bitwą o trzy literki przed nazwiskiem (mgr). Bitwa zakończona sukcesem!!!!!!!!!!!!!!
Ale czas powrócić do tego, dlaczego tu jestem - do ogrodu!

a u mnie wielkie zmiany, jest wreszcie porządek i te moje kilka metrów zielonego szczęścia w końcu przypomina ogródek a nie obszar wyludniony po eksplozji reaktora jądrowego. Trawnik się zieleni, liliowce, którym zeszłego roku przez grzeczność i przywiązanie przypominać nie będę, a który to minął im pod znakiem gruzu, wapna i cementu, rozhuśtały się w rośnięciu, że aż miło! Hortensja z radości, że nikt na nią nie wylewa farb i nie wysypuje tynków urosła za zeszły rok z nawiązką

Jednym słowem, jak to mawiali starożytni Chińczycy: co roślinek nie zabije to im wyjdzie na dobre
Ja tu gadu gadu o ogródkowych cudach, ale jest jeszcze silna grupa roślinek spod znaku doniczki i skrzynki!!! W tej kwestii też przeważające sukcesy

pelargonie pysznią się na tle zieleni wilców i komarzyc. Fuksje wyciągnęły odpowiednie wnioski z obecności kija w jednej i worka na śmieci w drugiej ręce, i zaczęły rosnąć oraz kwitnąć w hurtowych ilościach.
Podsumowanie rankingu:
Największe rozczarowanie: sundaville - od 4 lat nie potrafię ich przezimować, moją wściekłość potęguje fakt, iż sąsiadowi owa sztuka się udaje.... Czarna rozpacz....
Największe odkrycie tego sezonu: Koleusy - Zakupiłem je w hurtowych ilościach i najbardziej pstrokatych kolorach!! Są nieziemskie, rozrosły się migiem i zaczynają kwitnąć!!!!
Tyle słowem wstępu i przypomnienia,teraz biegnę z aparatem do ogródka i cykam fotencje