Nieobecność prawie dwutygodniowa na działce to bardzo dużo. Jednak poza sporą ilością opadłych liśći, szczególnie z sąsiedzkiego orzecha włoskiego, niewiele się zmieniło. Nawet kolorów trochę zostało, ale w porównaniu z rokiem ubiegłym to tylko namiastka.
Największą radość sprawiło mi wyjątkowo miłe towarzystwo
rudzika!
Ten mały ptaszek zachowywał się tak, jakby bawiło go przyglądanie się mojej pracy. A ja cieszyłam się, bo po raz pierwszy widziałam go na swojej działce. Szkoda tylko że wysiadla mi bateria w aparacie i dwa ostatnie zdjęcia zrobiłam komórką.