No i jestem. W drodze powrotnej wstapiliśmy na działkę, popłakałam się na jej nędzny widok. Susza zrobiła swoje, w końcu tutaj przez dwa tygodnie nie spadła ani kropla deszczu, a upały były okropne. Trawnik wypalony, tawułki uschnięte, hortensje podwiędnięte, rh mają przypalone liście, itd, itd. Miałam przed wieczorem podlewać, ale po południu przeszła gdzieś w oddali burza i u nas też trochę popadało. Jutro opady mają byc obfitsze. Niezależnie od tego czeka mnie ogromna praca, ciekawe ile roślin uratuję?
Na pocieszenie zdjęcia z ogrodu córki...