a ja na weekend sobie narobiłam roboty, bo kupiłam ogórków i śliwek i tak stoję od paru dni przy słoikach-ale mam już ogórki kiszone i ogórki z musztardą, śliwki w cukrze do ciasta na zimę, sok z tych śliwek na kompot, no i z powidłami się jeszcze męczę, ale jutro już powkładam do słoiczków!
każdy się dziwi, że tyle robię i mówią, że się nie opłaca-no i jak tak sobie przeliczę, pewnie się nie opłaca, ale smak własnoręcznie zrobionego jest dużo lepszy niż kupnego i wiem, co dzieciaki jedzą! ale jak się tak człowiek nasłucha, to wątpi w to co robi!
słyszę : warzywniak się nie opłaca, sad się nie opłaca, przetwory się nie opłaca :/ qrcze to co się opłaca?
fakt, czasu mi troszkę żal, jak się nad tym stoi, bo ile ja bym w tym czasie w ogródku zrobiła?!
ale chyba i tak w tym roku pewnie nawet tego jednego boku nie zrobimy, bo znów muszę nadszarpnąć moje "tujowe" zaskórniaki

ale jutro pewnie kupimy rynny, więc na głupoty się nie rozejdzie!
i w piątek byłam z małą u lekarza, bo podczas nauki sikania na nocnik wyszło, że ma infekcje, niby tak to nie wyglądało źle, ale okazało się, że wyniki moczu są paskudne, aż się lekarka zdziwiła! leczymy przez tydzień i potem do kontroli! mam nadzieję, że to jednak tylko zapalenie, bo wyniki są naprawdę nie za ciekawe ;(