Wiem co przeżywasz. Mnie rownież wiatr rozwiał trawę po całym ogrodzie, a nastepnie wielka ulewa i spływało gdzie popadnie. Cały rok trawa rosła w różnych miejscach, ale dałam radę. Ale można ze złości się co najmniej popłakać .....
czyli nie ja pierwsza, mogę być ostatnia!
tej trawy na potem się obawiam :/ no ale co zrobić! są miejscowości, gdzie wiatr większych szkód narobił!
łzy już osuszone, trzeba brać się w garść i cała naprzód
Kasiu no tak się dzieje niestety u mnie jak spłynęło na kostkę to musialam puzniej hemia pryskac bo nie nadazylam z wyrywaniem trawy z kostki bo było jak u ciebie wysiane a puźniej wielki deszcz ale dasz rade głowa do gory będzie dobrze.
Kasiu!
Bardzo dziękuję za piękne życzenia świąteczne
Czytałam właśnie o Twoich perypetiach z trawą. Doskonale Cię rozumiem, że się wkurzyłaś. Tyle pracy na marne. Ale tak bywa. Różne rzeczy się zdarzają.Siła wyższa. Głowa do góry i rób nadal swoje.
Pozdrawiam, Kasieńko, serdecznie
Czytałam o perypetiach z trawa, no nie wesoło aleś Ty przecież twardy żołnierz to wiesz co to walka z przeciwnościami losu
Drugim razem bedzie lepiej, trzymam kciuki
dzięki Kochane za wsparcie, wiadomo, w takich sytuacjach bardzo potrzebne
temat trawy ogarniety, a nawet zamieciony, więc dużo na marne nie poszło dobrze, że udało nam się to zebrać przed ulewą, już jak kończyliśmy zamiatać zaczęło padać, a potem po prostu lunęło! A z resztą będziemy sobie musieli potem radzić no cóż, człowiek uczy się na błędach!
pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za słowo otuchy