Mądrze piszesz.. w przypadku obu tematów jakie podjąłeś

. Ja się bałam grzebać w tych różach i tyle torfu ile opadło po wyjęciu z doniczki to już więcej nie otrząsałam, ale widać było że korzeni tam ledwo co. Ja wiem, że przed sadzeniem dość mocno się różom je tnie, zwłaszcza te grubsze- to je pobudza do rozwoju. Ja myślę, że jak się przyjmą to i może pojedynczo zakwitną. Sadziłam już podobne krzewy i kwitły. Wiadomo, że w pierwszym roku pójdą w korzenie. Chodzi tylko o to, że czuję się trochę oszukana, chcieli zarobić i zarobią na tych krzaczkach. Mogliby je sprzedawać z gołym korzeniem, tak jak pisałeś ale wolą do doniczki włożyć, dać ładny kartonik z napisem i zarobić 300%. No ale na to nie ma rady jak narazie. Dla mnie najważniejsze, żeby się okazały być odmianami, które chce, i żeby się przyjęły. Odpowiednio o nie zadbajmy i będzie dobrze

Ja też się robię cierpliwsza, a może leniwa?

trzeba też trochę zwolnić, żeby mieć czas cieszyć się z tego co jest. A po drugie lubię pracować z kimś, nawet jeśli miałby tylko nade mną stać. Samej mniej mi się chce. Ale dziś i tak trochę popracowałam. Słońce i wiatr mnie omiatały.
Pozdrawiam wzajemnie.