GorAna
19:18, 05 lis 2017
Dołączył: 30 sty 2013
Posty: 16427
.....taka jesienna historia...grzybobrania....
Dawno, dawno temu.....
Wrześniowe, niedzielne, leniwe popołudnie.
Ona, że może byśmy się wybrali z dziećmi do lasu, że dzieci pospacerują poznają las....a może i grzyby przywieziemy.
On....niechętnie, bo nie lubi chodzić po lesie bez celu, że za chwilę ciemno się zrobi....
No ale czego się nie robi , jak żona marudzi

Pojechali.
Ona, za rękę ze średnią córką, szczęśliwa, że liście takie piękne,las pachnie, trawa taka miękka a w niej cudne czerwone muchomory.
On zostaje w pobliżu samochodu z najstarszą i najmłodszą pociechą. Bo może będzie potrzebowała jakieś ciasteczko na przekąskę.
Ona, szczęśliwa....tu listek, tu czarny łepek. Za krzaczek, za górkę, za piękny łan paproci......
Hop, hop.....gdzie samochód?!!!
Gdzie mąż i dzieci?!!!
Nie chce niepokoić szczęśliwej wśród listowia córki. Szuka jakiejś ścieżki, która wyprowadziłaby je z lasu na uczęszczaną szosę. Znajduje ścieżkę a na niej maszerującego do jednostki żołnierza. W jego towarzystwie dociera do ulicy, ale z drugiej strony lasu.
On zaniepokojony ciszą na wezwania jego i dzieci, szuka przez chwilę, nie tracąc z pola widzenia samochodu. Rezygnuje po chwili, ale zatrzymuje przejeżdżający ulicą radiowóz.
Że żona tu była przed chwilą, że niemożliwe, że mogła daleko odejść......Milicja bardzo chętnie chce pomóc.
Na światłach, bo się już ściemniło. Przejeżdża ścieżkami w okolicy. Nikogo jednak nie znajduje.
W tym samym czasie na szosie pojawia się maluch. Zatrzymuje się, a z niego wysiada szczęśliwa Ona z córką o dużych czarnych oczach, bo choć ma tylko 7 lat, to się świetnie zorientowała w zaistniałej sytuacji.
Wracają do domu w milczeniu, bez grzybów, z garścią pięknych liści.....i bogatsi w nowe doświadczenie.
Od tamtego czasu nie chodzę na grzyby

Zbiera je dla mnie moja Siostra

