Aniu

Aniu♡. Ja już widziałam, jak tylko pojawiła się dedykowana mi opowieść. "Odpowiedziałam" od razu, tak jak mogłam - czyli w myślach, ciepło...wiesz jak...,dziś już jestem w domu, mogę pisać.
Ty wiesz, jak rozproszyć smutki i nawet teraz już mogę powiedzieć: "Byłam na dożynkach!" I to jakich! Nie komercyjnych, gminnych, powiatowych, a rodzinnych, Ani, ze "wspólnym biesiadowaniem" i pięknym, tradycyjnym wieńcem, który, zaplatasz tak ot, naprędce, a on ma urodę i Twojego ducha...i trwałość,po roku nie zmieniony, tak samo świeży.
Cudnie! Po tym jak opisałaś ten czas, zdecydowanie wolę Twoje dożynki...
Widzisz, spełniasz marzenia,Aniu ♡
Kiedyś chciałam zebrać sobie kilka kłosków zboża do bukietu, z pobliskiego pola, ale jakoś tak, nie mogłam, przecież nie moje...

Ty pewnie masz zbóż po dziurki w nosie,a ja zrobię sobie mini poletko w ogrodzie, z przeznaczeniem na wieniec,tylko musze zdobyć wiedzę co, jak i kiedy siać.
Aniu, dziękuję bardzo.