Ha! Sałata dębolistna wysiana wczoraj, bazylia tez. Chciałabym jeszcze upolować grecką i chyba kupie drugą miniszklarenke (poprzednia z Intermarche, sprawdziła się fajnie, a kosztowała coś koło 10 zł...)
A aksamitki, to sama jestem ciekawa, czy mi wzejdą, bo mają swoja historię. Chcecie posłuchać?
Nawet jeśli nie chcecie, to wamo opowiem
Podróże, to moja wielka pasja, nawet większa niz badylki

W ub. roku byłam w Indiach. W miasteczku Pushkar w Rajasthanie spotkała nas pewna przygoda. Nad brzegiem świętego jeziora natknęłysmy z kolezanką prawdziwego świętego człowieka (Sadhu). Patrzył na nas takim przenikliwym wzrokiem, ze miałysmy wrażenie, że przeczytał nas z góry na dół. W końcu do nas zagadał łamanym angielskim (miał takie oczy, ze nie mozna było wzroku oderwać!). Gadaliśmy z godzinę, a później odprawił nad nami pewien ceremoniał, nadał nam hinduskie imiona i pobłogosławiła nas zakładając nam na szyję wieńce z aksamitek. Wokół tej gatty (świętego jeziora) było kilku takich pseudo-sadhu dla turystów, ale my byłysmy tam o zachodzie słońca i sadhowie "turystyczni" skończyli zmiane
Ten "nasz", kiedy odprawił ten ceremoniał, pozegnał sie z nami, odwrócił się i... odszedł!
Nie chciał pieniedzy!
Stałyśmy, jak wmurowane patrząc na siebie, w końcu rzuciłysmy sie za nim, ale nie udało nam sie go odszukać w labiryncie uliczek... Mógł pójść wszędzie...
A po tej całej historii, kiedy szłysmy ulicą, w tych kwiatowych naszyjnikach, z czołami oznaczonymi pomarańczową farbka i ryżem, ludzie nas dotykali i cos do siebie mówili... NIC z tego nie rozumiałysmy, ale patrzyli na nas jakos tak przyjaźnie, z uśmiechem, dotykali ukradkiem naszych ubrań, albo rąk...
Ale słowo klucz, to aksamitki

Ususzyłysmy je i każda z nas ma zamiar wysiac je w swoim ogródku.
Jestem bardzo, a nawet BARDZO ciekawa, czy wzejdą...?
To tyle narazie.
Wasza gaduła
____________________
Małgosia
Ogród Miejskiej Ogrodniczki :)
Mój blog kulinarny jakby ktoś chciał coś sobie ugotować :)
www.alicjawkrainiegarow.blogspot.com