Haniu, przez lata całe jeździliśmy na długie wakacje co roku nad morze w Twoje okolice, Hortulus odwiedzałam po kilka razy, pierwszy raz w 1999 roku, jak zaczynali. Kiedy dwa lata temu kolejne wakacje nam się nie udały, bo lało bez przerwy, obraziłam się na Bałtyk, a właściwie chyba najbardziej za standard wypoczynku - małe pokoiki w drogich pensjonatach, brak ręczników, możliwości wysuszenia czegokolwiek, zamykanie "świetlicy" o 21. I to wszystko za bardzo dużo pieniędzy. Trochę brakuje naszym przedsiębiorcom, którzy chcą zarabiać na turystach, może nie wyjeżdżają za granicę i nie wiedzą jak to powinno być?
Z drugiej strony tęsknię za zupą rybną, rybką od Rewińskiego, rosołem z węgorza, który podają tylko w Zatoce, a najwspanialszy jest w Kątach Rybackich w rybiarni "U Basi", pogodnymi wieczorami na plaży...
Ale miałam napisać o czymś całkiem innym, ale jakoś Twoje zdjęcie latarni w Gąskach - też byłam i też właziłam na górę - przypomniało mi ostatnie nieudane pobyty.
No więc chciałam donieść, że syrop z sosny cudownie zaczął puszczać sok, cukier się rozpuszcza i całość pachnie obłętnie tym cukrem z tą sosną - niesosną, niesamowity ten zapach

. Haniu, czy on się utrzyma, czy zmieni w syrop "Pini", baaardzo niedobry w smaku.