Gorzej ze zwierzętami, niestety. Niektóre mają zwyczaj jeść zieleninę w ogrodzie, rozmaitą. Tojad jest bardzo piękny, ale to jest naprawdę wyjątkowo silna trucizna. Zwą go ludowo 'mordownikiem', truje na amen. W średniowieczu był wyjątkowo popularny, taki skuteczny.

Radzą by nie sadzić tojadu w pobliżu warzywnika. Można go ponoć wziąć za dziką pietruszkę.
Nie wolno też dotykać tojadu gołymi rękami, bo twierdzą, że trucizna wchłania się przez skórę! Mrowienie oznacza, że jest źle .

Mam kilka kolorów tojadu i nigdy nie został objedzony przez zwierzęta a ogród mam nie ogrodzony , Sama też się nie zatrułam , należy tylko uważać aby nie dotykać soku po ścięciu suchych łodyg , bo on jest najgroźniejszy ale jest więcej trujących kwiatów i przy odpowiednim zachowaniu nie szkodzą .. Zwierzęta wiedzą co niedobre ,gorzej z dziećmi ale im od małego uświadamiałam czego nie wolno zrywać ..

Janino, ja też mam Tojad. Tylko trzeba wiedzieć, na co uważać i już.

Nie było mnie tu poł dnia, a widzę, że rozgorzała dyskusja na temat roślin trujących - i dobrze, bo też takie wiadomości są potrzebne. Dzisiaj u nas śniegi się topią, że hej, rzeka przybrała dość znacznie, ale na szczęście nie mamy problemu z zalaniem, bo jesteśmy wysoko. Biegnę teraz do ogrodu zobaczyć, czy już ziemia odmarza, bo kupiłam sobie właśnie lilie na moją trawiastą rabatę (to tak dla przeciwwagi - poczochrane trawy i eleganckie lilie). Pozdrowienia dla Was i dla pani z ogrodniczego, bo dzisiaj miała "odkryć" nasze Ogrodowisko (pewnie wpadnie na amen - jak my, hi, hi).

Hej ostatnio znalazłem fajną gipsówkę Gypsophila aretioides i zastanawiam się czy jej nie masz może? U Ciebie świetnie by pasowała
Zaraz doczytam do końca bo widzę, że ciekawy temat się rozwinął

Już doczytałem Wiedziałem, że tojad jest trujący, ale nie, że aż tak

Aguś , po malusiu się rozkręcam , bo jeszcze do końca nie wydobrzałam ..... Ale tam , trawy pościnane a jutro czekam na deszcz pozdrawiam

Filipie, niestety nie mam tej gipsówki, o którą pytasz.

Syla, a u nas dzisiaj wszędzie woda, śnieg topnieje jak oszalały i wszystko spływa do rzeki, jest bardzo mokro, ale ja już dzisiaj troszkę popracowałam w ogrodzie: przycięłam wrzosy, hortensje bukietowe, perukowce, pościągałam jedlinę z wrzosów i młodej lawendy (starszej nie przykrywałam niczym, ale widać, że dała radę). Śniegu już niewiele, zakwitły krokusy (nareszcie). Ptaki śpiewają jak oszalałe. Później wkleję jakieś zdjęcia z dzisiejszego dnia. Pozdrawiam

To czekamy na fotki

Ja też dzisiaj przycinałam. Właśnie wrzosy W tamtym roku 20-go marca już przycięte były...

tym razem już nieco bardziej wiosennie...