Samochód odpalał bez problemu, słonko świeciło, miło było popatrzeć przez okno, w domu cieplutko i miło, no i wesoło bo miałam gości to mi nawet te 20 na minusie nie przeszkadzało

Tyle że mało czasu na świeżym powietrzu dało się spędzić....bo szczypało w nos i policzki...
Madziu - nie zamarzłam, wspominaliśmy za to rok 1987 kiedy siedziałam na macierzyńskim i wtedy w styczniu było kilka dni z temperatura minus 32,to był najwyższy u nad mróz jaki pamiętam...a żyję już trochę..

Kasya- i mnie też cieszy ta pierzynka na rabatach. A ptaki w ten mróz jedzą podwójnie, w takim tempie i tumulcie jedzących i tak wielu to dawno nie widziałam.
Agata- teraz właśnie wróciłam z koncertu i w Łodzi było minus 13, mam wrażenie że mróz słabnie....albo ja się juz trochę przyzwyczaiłam
Yolka -,u nas też nad ranem do 19 doszło, dobrze że to w weekend wypadlo i człowiek zmotoryzowany bo nie wyobrażam sobie tak wystawać na przystanku albo gonić pieszo do pracy....brrr
Aniu- ja generalnie nie lubię zimy, na nartach jeżdżę słabo a śniegu nie lubię wręcz. Dla mnie mogłaby być zima ze śniegiem i niedużym mrozem tylko w okolicach świąt a potem to już tylko w górach, u nas nie :\k
Pozdrawiam odwiedzających mój wątek i spadam do swoich gości